Pełnomocnik komitetu „Stop pedofilii”, mec. Olgierd Pankiewicz, odniósł się do jej w większości nieprawdziwych zarzutów. Odpowiedź prawnika można przeczytać tutaj.
Jeżeli w projekcie chodzi stricte o deprawację dzieci i pedofilię, to dlaczego modelka się tego obawia?
Żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, w jaki sposób deprawatorzy wchodzą do szkół za granicą i przedstawiciele jakich organizacji wypowiadają się w książce autorstwa Anji Rubik…
Aborcjoniści i deprawatorzy nie chcą stracić dostępu do dzieci
Przede wszystkim na zachodzie, gdzie są prowadzone zajęcia wg standardów edukacji seksualnej WHO, można zauważyć sojusz aborcjonistów i deprawatorów – w tym pedofilów chcących obniżać legalny wiek inicjacji seksualnej.
Same standardy są jawnie pro-pedofilskie, a część osób, które stały za wprowadzaniem zajęć na ich podstawie, okazało się pedofilami, o czym informujemy na naszej stronie internetowej. Standardy WHO są również proaborcyjne, co nie powinno dziwić, skoro ich współautorami są pracownicy International Planned Parenthood Federation. Z kolei aborcyjny gigant Planned Parenthood jest też głównym organizatorem zajęć edukacji seksualnej w USA. Jego była pracownica Monica Cline przyznała, że w ten sposób rozszerzano rynek aborcyjny.
Dlatego środowiska aborcyjne tak mocno forsują w Polsce możliwość prowadzenia deprawacyjnej edukacji seksualnej. Wykorzystują w tym celu m.in. właśnie akcję i książkę modelki Anji Rubik która być może nie do końca zdaje sobie z tego sprawę.
W książce „#Sexed” wypowiadają się ludzie związani z Federacją na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Jest to organizacja będąca częścią… właśnie International Planned Parenthood Federation.
W książce są wspominane skrajne organizacje jak np. aborcyjny dream team, oraz strona internetowa, która pomaga przeprowadzać nielegalne w Polsce aborcje pigułkami.
Marzeniem aborcjonistów i innych deprawatorów jest tak proste wchodzenie do szkół i przedszkoli w Polsce jak na zachodzie Europy. Póki co wchodzą oni do placówek oświatowych, m.in. poprzez programy samorządowe.
To właśnie m.in. oni boją się, że projekt podpisany przez setki tysięcy Polaków im to uniemożliwi.