Zatrzymałem demoralizację w szkole – list do redakcji

Publikujemy wywiad, jaki nadesłał nam czytelnik, którego dane osobowe na jego prośbę ukryliśmy. Ten odważny i dociekliwy ojciec stanął na wysokości zadania i doprowadził do uchronienia swojej córki i jej klasy przed instruktażem seksualnym na lekcjach.

Publikujemy wywiad, jaki nadesłał nam czytelnik, którego dane osobowe na jego prośbę ukryliśmy. Ten odważny i dociekliwy ojciec stanął na wysokości zadania i doprowadził do uchronienia swojej córki i jej klasy przed instruktażem seksualnym na lekcjach.

Panu Andrzejowi serdecznie gratulujemy sukcesu, a jednocześnie wyrażamy żal, że państwo tak mocno ustawia się plecami do obywateli, że aby obronić własne dzieci przed demoralizacją trzeba wykazać się nieprzeciętną dociekliwością i determinacją. Wpuszczanie przez MEN do szkół samozwańczych „edukatorów” seksualnych buduje między rodzicami a szkołą mur podejrzliwości i narusza więzi społeczne.

Wywiad między:

Dziennikarzem = D. oraz

Andrzej K. = A.K.

D.: Panie Andrzeju , jak to się stało, że zaangażował się Pan w zatrzymaniu „Edukacji seksualnej” w gimnazjum Pana córki?

A.K.: Przypadkowo.

D.: Przypadkowo? Nie miał Pan żadnego planu?

A.K.: Nie miałem. Nie chciałem nawet pójść na zebranie rodziców we wrześniu. Umówiliśmy się z żoną, że ona pójdzie.

D. : I poszła?

A.K.: Niestety nie. Dostała gorączki 40 stopni, a lekarz stwierdził, że to zapalenie płuc.

D.: Czy zdrowie żony już się poprawiło?

A.K.: Tak, a ponadto na badaniach kontrolnych, drugi lekarz stwierdził, że to nie było zapalenie płuc tylko klasyczna grypa. Tak czy owak, żona wyzdrowiała, ale 11 września b.r. musiałem pójść na zebranie rodziców w 1 klasie gimnazjum.

D.: Czy na zebraniu rodziców mówili Państwu, że w szkole jest „Edukacja seksualna”?

A.K.: Nie.

D.: I co było dalej?

A.K.: Omawiane były sprawy organizacyjne i wybór Trójki Klasowej.

D.: Czy zgłosił się Pan do Trójki Klasowej?

A.K: Nie chciałem być w Trójce i dlatego nie zgłaszałem swojej kandydatury i nie odzywałem się, żeby nie zostać przypadkowo wybrany.

D.: To skoro Pan nie chciał i się nie odzywał to jak Pana wybrali?

A.K.: Wybór się bardzo przedłużał i były już 3 kandydatki. Powiedziałem tylko, że przecież już są 3 kandydatki i przegłosujmy te osoby. Ktoś z sali zauważył, że dobrze byłoby gdyby był przynajmniej 1 mężczyzna w Trójce. W ten sposób zostałem wybrany.

D.: I co dalej?

A.K.: Był wybór reprezentanta do Rady Rodziców gimnazjum. Ktoś z sali powiedział, że najlepiej jak zostanie wybrany mężczyzna. I tak zostałem wybrany do Rady Rodziców gimnazjum.

D.: Kiedy było zebranie Rady Rodziców?

A.K.: 10 minut po zakończeniu zebrania w klasie.

D.: Jak odbyło się zebranie Rady Rodziców?

A.K.: Na początku przyszedł Pan dyrektor, przedstawił się, przedstawił i pochwalił byłą przewodniczącą Rady Rodziców i wyszedł. W związku z tym, że wcześniej rozmawiałem z Panem dyrektorem i wydał mi się bardzo w porządku: zaproponowałem byłą przewodniczącą na kontynuowanie funkcji, a sam zgłosiłem się na wiceprzewodniczącego. Prezydium zostało wybrane.

D.: Czy zrobiliście coś jeszcze?

A.K.: Tak. Głosowaliśmy nad 10 uchwałami. 8 zostało przeczytanych i uchwalonych. Były proste i przeważnie głosowaliśmy wszyscy za uchwaleniem. 2 ostatnie uchwały dotyczyły „Programu wychowawczego” i „Programu profilaktycznego”. Niestety Pani przewodnicząca nie miała ze sobą tych „Programów”, ale mówiła, że są standardowe i były przygotowywane w zeszłym roku przez poprzednią Radę Rodziców w porozumieniu z Radą Pedagogiczną. Zostaliśmy też poinformowani, że „Ustawa o systemie oświaty” mówi, że programy muszą być przyjęte do 30 września. W związku z tym, że następne nasze spotkanie będzie w połowie października to dzisiaj powinniśmy je uchwalić. Jeżeli nie uchwalimy to dyrektor w porozumieniu z organem sprawującym nadzór pedagogiczny przyjmie własny program, który może być gorszy.

D.: To byliście Państwo pod ścianą. Praktycznie nie było wyjścia, trzeba było uchwalić.

A.K.: Wydawało mi niezręczne to, że mieliśmy głosować nad czymś o czym nie mieliśmy pojęcia. Poprosiłem, abyśmy te Programy otrzymali mailem, a potem zagłosujemy również mailem. Większość pochwaliła ten pomysł.

D.: Kiedy Państwo otrzymaliście „Programy”?

A.K.: Otrzymaliśmy maila po 4 dniach, tj. 15 września wieczorem.

D.: O, to mieliście Państwo dużo czasu aby się zapoznać z materiałami?

A.K.: No właśnie nie. W mailu była informacja, że uwagi powinniśmy wnieść do 18 września.

D.: To wysłanie maila zajęło przewodniczącej 4 dni, a Państwo musieliście zapoznać się z materiałem i przesłać uwagi w ciągu 3 dni?

A.K.: Tak. To wydało mi się dziwne i w związku z tym zacząłem studiować „Programy” bardzo dokładnie.

D.: Czy było w nich coś niepokojącego?

A.K.: „Program wychowawczy” był dobry. „Program profilaktyczny” był również dobry poza 1 wyjątkiem.

D.: Jakim?

A.K.: Na 3 stronie pojawiła się rubryka,w której znajdowały się informacje o programie „Bezpieczny nastolatek”. Opierał się on na przekazaniu dzieciom wiedzy na temat „rozwoju psychoseksualnego – różnic w potrzebach dziewcząt i chłopców, inicjacji seksualnej, metod antykoncepcji, pigułki gwałtu”. O tych i innych kwestiach mieli nauczać psycholodzy lub pedagog.

D.: Co Pan na to?

A.K.: Chciałem otrzymać materiały do programu „Bezpieczniejszy nastolatek”. W związku z tym, że w tabeli napisane jest, że organizują to psycholodzy i pedagodzy, więc poszedłem tym tropem. 16 września poszedłem do poradni psychologiczno-pedagogicznej, która zajmuje się tym gimnazjum. Uprzejmie poprosiłem o materiały do w/w programu. Pani była zdziwiona, bo niestety nie słyszała o tym programie, mimo że nadzoruje to gimnazjum od kilkunastu lat. Pokazałem jej tabelkę, w której napisane jest, że to organizuje psycholog i pedagog. Przejrzała tabelkę i powiedziała, że wg tego co widzi to „Program” ten może przynieść więcej szkody niż pożytku. W związku z tym, że ona nadzoruje szkolnych psychologów i pedagogów zaprosiła mnie na spotkanie z nimi następnego dnia. Niestety psycholog szkolny też nie udostępnił mi materiałów do tego programu. 16 września poprosiłem o analizę „programu edukacji seksualnej” przez eksperta zewnętrznego. 17 września otrzymałem mailem merytoryczną analizę „programu edukacji seksualnej”. W skrócie powiem, że ekspert zewnętrzny źle ocenił program „Edukacji seksualnej”.

D.: Co Pan zrobił z tą analizą?

A.K.: Wysłałem do rodziców z klasy i Przewodniczącej Rady Rodziców z prośbą o przesłanie do członków RR, którzy mieli sami określić czy wyślą do swoich klas. Tylko przewodnicząca miała kontakty do pozostałych członków RR.

D.: Co rodzice na to?

A.K.: Niestety nie otrzymali tych materiałów. Przewodnicząca nie wysłała tych informacji pozostałym członkom RR.

D.: Dziwne. Dlaczego?

A.K.: Wolałbym to pozostawić bez komentarza.

D.: Co było dalej?

A.K.: Jeszcze tego samego dnia, 16 września, wieczorem poszukałem w internecie programu „Bezpieczniejszy nastolatek”. Okazało się, że prowadzi go zewnętrzna Fundacja. Poprosiłem ich o materiały, ale niestety do tej pory ich nie uzyskałem, zamiast tego w mail-u od Fundacji otrzymałem taką informację: „ Zajęcia prowadzone są metodami interaktywnymi (m.in. burza mózgów, praca w parach, praca w grupach)”. Ciarki mi przeszły po plecach, bo wyobraziłem sobie, że obca osoba robi tam co chce.

D.: Może Pan przesadza, przecież „Edukacja …” dobrze się kojarzy.

A.K.: Na początku chciałem tylko uzyskać wiedzę na ten temat. Edukacja w sprawach seksualności jest ujęta w ramy przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”. Wszystkie wymienione w rubryce „Edukacja seksualna młodzieży” tematy znajdują się w podstawie programowej przedmiotu. Książkę „Wychowanie do życia w rodzinie” widziałem i bardzo podoba mi się kontekst, w którym te tematy są poruszane. Tego samego chciałem uzyskać od „Edukatorów seksualnych” – książki lub innych materiałów. Niestety trafiłem na blokadę informacyjną co utwierdziło mnie, że coś niefajnego jest w tym programie.

D.: Co było dalej?

A.K.: Okazało się, że tylko rodzice, którzy złożyli oświadczenie, że nie chcą „Edukacji seksualnej” mogli dzieci ochronić przed tym. Niestety rodzice nie byli informowani o zajęciach z „Edukacji seksualnej”. Skoro nie wiedzieli, to nie składali oświadczenia, a w związku z tym większość dzieci była poddana temu programowi.

D.: Co dalej?

A.K.: Odpuściłem. Uznałem, że jest jakaś moc, która promuje ten program i musi to być przeprowadzone. Będąc jednak w szkole złożyłem oświadczenie, że nie chcę aby moja córka była „Edukowana seksualnie”. Szkoda było mi tylko dzieci, które będą „Edukowane seksualnie”, a ich rodzice nawet nie będą o tym wiedziały.

D.: Myślałem, że uratuje Pan trochę dzieci przed „Edukatorami”.

A.K.: Kilka dni potem otrzymałem mail-a od Przewodniczącej RR, że zwołuje nadzwyczajne zebranie RR 30 września (wg Ustawy o systemie oświaty jest to ostatni dzień na uchwalenie Programów: profilaktycznego i wychowawczego).

D.: Napięcie rośnie…

A.K.: Na zebraniu okazało się, że żaden z członków Rady Rodziców nie wiedział o „Edukacji seksualnej” w szkole!!! Można przyjąć założenie, że w takim razie większość rodziców nie wiedziała o tym programie!!! Zdałem relację z moich doświadczeń. Stał się cud: Rada Rodziców przegłosowała, że uczestnictwo ucznia w Edukacji seksualnej wymaga pisemnej zgody rodzica.

D.: To taka wielka różnica, czy trzeba zgłosić zgodę lub niezgodę na coś?

A.K.: Ogromna, jeśli rodzice będą tak samo informowani o tym co się dzieje w szkole. Rodzice nie zgłaszali sprzeciwu, bo nie wiedzieli o tym. Obecnie jeśli nie będą o tym wiedzieli i nic nie zgłoszą to ich dziecko nie będzie „Edukowane seksualnie”.

D.: Faktycznie jest to odwrócenie sytuacji o 180 stopni.

A.K.: Dobrze powiedziane.

D.: Jak się Pan czuje?

A.K.: Jakbym uratował większość dzieci przed deprawacją seksualną w szkole.

D.: Jak oceniłby Pan krótko całą sytuację „Edukacji seksualnej” w gimnazjum Pana córki?

A.K.: Jestem zaskoczony nie tym, że wygrałem z „Edukatorami seksualnymi”, ale to że wygrana przyszła tak łatwo. Zaskoczyła mnie również pozytywna reakcja zarówno rodziców, dyrektora oraz Rady Pedagogicznej. Jak się tak głębiej zastanowić to „promotorów Edukacji seksualnej” w tej szkole można policzyć na palcach jednej ręki. Trudno mi to pojąć, że kilka osób mogło narzucić większości seksualizację dzieci. Wygrałem bitwę z Goliatem, ale wojna w całej Polsce trwa nadal.

D.: Co by Pan radził rodzicom w całej Polsce?

A.K.: Dwie sprawy:

Przygotowałem „Oświadczenie” (poniżej), które należy złożyć w sekretariacie placówki oświatowej do której chodzą nasze pociechy, np.: przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum, liceum. Nie ma znaczenia czy obecnie w placówce jest „Edukacja seksualna” czy nie. Warto złożyć w każdym przypadku bo to daje gwarancję zabezpieczenia dziecka teraz oraz w przyszłości. To, że dzisiaj nie ma tego programu to nie znaczy, że jutro nie zostanie wprowadzony.

Idealnie byłoby abyśmy dotarli z „Oświadczeniem” do wszystkich rodziców. Uważam jednak, że aby to się stało musiałby nastąpić jakiś cud. Musiałyby włączyć się wszystkie media i instytucje, którym zależy na dobrym wychowaniu dzieci i młodzieży. Obawiam się jednak czy wielu mediom i instytucjom na tym zależy? Poczekamy zobaczymy. „Po owocach ich poznacie”.

Warto też, aby moralni rodzice byli wybierani do trójek klasowych oraz Rady Rodziców. Z mojego doświadczenia wynika, że jak ktoś chce to będzie wybrany. Większość unika prac społecznych. Tylko będąc w Radzie Rodziców możemy mieć realny wpływ na Programy Wychowawcze i Profilaktyczne, w których może być wiele dobrego, ale też złego. Pamiętajmy, że w/w Programy są przygotowywane na wiosnę, a uchwalane już przez nową R.R. we wrześniu następnego roku szkolnego. Moralni rodzice muszą patrzeć na to czego uczą dzieci w placówkach oświatowych, a w szczególności poza tradycyjnymi przedmiotami umieszczonymi w planie lekcji. Największa demoralizacja odbywa się z wykorzystaniem „specjalistów” z zewnętrznych Fundacji i Stowarzyszeń, którzy nie są kontrolowani w sposób właściwy. Uważam, że te organizacje wymagają głębokiej kontroli rodzicielskiej. Rodzice w prawie polskim mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie musimy się poddawać narzuconym przekonaniom innych ludzi.

D.: Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że wiele instytucji i mediów włączy się w informowanie rodziców jak uniknąć deprawacji seksualnej dzieci poprzez złożenia „Oświadczenia”.

 

Andrzej K. (prawdziwe nazwisko znane redakcji)

 

Poniżej wzór pisma, dzięki któremu rodzic może ochronić swoje dziecko przed seksedukacją.

 

 

………………………………….., dnia ……………………….

miejscowość data

Do: dyrektora …………………………………………………….

Do wiadomości: Rady Rodziców i wychowawczyni/-cy

Ja niżej podpisany/-a …………………………………………………………………., zabraniam deprawowania seksualnego (pod płaszczykiem tzw. „edukacji seksualnej” , „programu profilaktycznego” lub „programu wychowawczego”) moich dzieci:

1………………………………………………………………………,

2………………………………………………………………………,

3………………………………………………………………………,

Moje oświadczenie jest bezterminowe.

………………………………………………………

Czytelny podpis rodzica lub opiekuna prawnego

***

POKWITOWANIE DLA RODZICA

………………………………….., dnia ……………………….

miejscowość data

Do: dyrektora …………………………………………………….

Do wiadomości: Rady Rodziców i wychowawczyni/-cy

Ja niżej podpisany/-a …………………………………………………………………., zabraniam deprawowania seksualnego (pod płaszczykiem tzw. „edukacji seksualnej” , „programu profilaktycznego” lub „programu wychowawczego”) moich dzieci:

1………………………………………………………………………,

2………………………………………………………………………,

3………………………………………………………………………,

Moje oświadczenie jest bezterminowe.

………………………………………………………

 

 

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN