Tymczasem gdyby te dzieci były o kilka dni młodsze, matka przedstawiłaby zaświadczenie od psychiatry, a wykonawcą mordu był lekarz w szpitalu, nie spędziłaby za kratkami ani dnia. Tak bowiem od kilku lat wygląda praktyka dotycząca aborcji w naszym kraju. Prokuratura niechętnie ściga kogokolwiek, a karalność matki jest wykluczona, nawet gdy dziecko jest zabijane na chwilę przed porodem. Gehenna może mieć miejsce, pod warunkiem, że dzieci lądują wśród szpitalnych odpadów medycznych, a nie na posesjach obywateli.
Ustawodawca nie chce pamiętać już obowiązującego go wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 1997 roku, który mówi, że „Wartość konstytucyjnie chronionego dobra prawnego, jakim jest życie ludzkie nie może być różnicowana.” Ten sam wyrok zabraniał uznawania stanu psychicznego matki związanego z ciążą za podstawę do aborcji, jednak takie działania mają właśnie miejsce. Szpital w Oleśnicy poinformował nas, że 51 aborcji wykonano tam z powodu właśnie „zaburzeń adaptacyjnych” u matki.
Czy politycy i prokuratura zechce wreszcie zająć się zabijanymi dziećmi, czy też państwo prawa pozostanie nadal fikcją?
Źródło: https://www.rp.pl/prawo-karne/…