Fundacja Pro-Prawo do Życia podnosi, że szpitalu w Oleśnicy dokonano zabójstwa 9-miesięcznego Felka wykonując mu zastrzyk w serce z chlorku potasu. Zdaniem Fundacji, było to celowe i świadome zabójstwo dziecka w sytuacji, gdy w innym szpitalu oferowano mamie Felka urodzenie chłopca przez cesarskie cięcie, a następnie specjalistyczną pomoc medyczną. Fundacja przeanalizowała szczegóły tego wstrząsającego zdarzenia.

Wedle informacji medialnych, u Felka podejrzewano wrodzoną łamliwość kości. Jego mama trafiła do szpitala w Łodzi, gdzie chciano zakończyć ciążę, ale nie chciano zabijać Felka. Planowano wykonać cesarskie cięcie (w tej sytuacji ta metoda byłaby najlepsza zarówno dla mamy jak i dla dziecka), a następnie udzielić Felkowi i jego mamie pomocy w postaci specjalistycznego leczenia pediatrycznego i terapii pourodzeniowej. 

Jednak za namową aktywistów aborcyjnych mama Felka pojechała do Oleśnicy – największego w Polsce ośrodka aborcyjnego. Tam w 37-tygodniu ciąży (9 miesiąc) gotowemu już do porodu Felkowi wbito w serce igłę i zabito go zastrzykiem z chlorku potasu. Wedle relacji Gazety Wyborczej, dokonała tego osobiście wicedyrektor szpitala Gizela Jagielska, która w przeszłości publicznie chwaliła się robieniem takich zastrzyków w serca dzieci. 

Jak mówi Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia: 

„W języku aborcyjnej propagandy aborcję określa się często jako „zakończenie ciąży”. W tym przypadku należało faktycznie zakończyć ciążę – poprzez cesarskie cięcie, aby Felek mógł bezpiecznie urodzić się żywy i aby następnie mógł zostać objęty specjalistyczną pomocą lekarską, co proponowano jego mamie w szpitalu w Łodzi. Tymczasem w szpitalu w Oleśnicy nie dokonano „zakończenia ciąży”. Dokonano intencjonalnego, świadomego i celowego zabójstwa 9-miesięcznego Felka.” 

Fundacja zwraca uwagę, że w tej wstrząsającej sprawie oświadczenie wydał prof. Piotr Sieroszewski, kierownik ginekologii szpitala w Łodzi i prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. Można w nim przeczytać historię pani Anity, mamy Felka, która trafiła do łódzkiego szpitala. Jak napisał prof. Sieroszewski: 

„W trakcie kolejnego konsylium Pani Anita wręczyła nam pismo napisane przez adwokata fundacji FEDERA z żądaniem „indukcji asystolii płodu” (czyli zabicia dziecka zdolnego do życia poprzez wbicie igły do jego serca z podaniem chlorku potasu). Zaproponowaliśmy natychmiastowe rozwiązanie przez cięcie cesarskie (ze względu na zły stan psychiczny Pani Anity) w znieczuleniu ogólnym z objęciem dziecka wysokospecjalistycznym leczeniem pediatrycznym. Oznacza to, że zaproponowaliśmy Pani Anicie niezwłoczne zakończenie ciąży, co nie jest jednoznaczne z uśmierceniem płodu zdolnego do życia. Postępowaliśmy zgodnie z obowiązującym prawem, które nie zezwala na uśmiercanie płodu w trzecim trymestrze ciąży (tym bardziej, że mieliśmy do czynienia z dzieckiem zdolnym do życia). Nasza decyzja nie była podyktowana subiektywnymi przekonaniami personelu medycznego czy też uprzedzeniami do kobiet, lecz obiektywą sytuacją prawną a przede wszystkim możliwością sprawdzonej i stosowanej terapii po urodzeniowej.” 

W ocenie Fundacji, lekarze w Łodzi chcieli zakończyć ciążę, a następnie pomóc urodzonemu i żywemu Felkowi oraz jego mamie. W Oleśnicy Felka po prostu zabito wiedząc przy tym, że może być to groźne również dla pani Anity. 

Jak mówi Mariusz Dzierżawski: 

„O nieludzkich, barbarzyńskich wydarzeniach, do których dochodzi w szpitalu w Oleśnicy, nasza Fundacja alarmuje od dawna. Co najmniej od 2023 roku wiadomo, że placówka ta abortuje dzieci poprzez wstrzykiwanie im trucizny w serca. Z kolei młodsze dzieci, w pierwszym trymestrze ciąży, abortowane są w Oleśnicy za pomocą tzw. metody próżniowej, polegającej na wyssaniu żywego dziecka z łona matki i rozerwaniu go na kawałki za pomocą specjalnej maszyny ssącej. To wszystko dzieje się od lat na naszych oczach. Do tego prowadzi aborcyjna mentalność, którą aktywiści aborcyjni zatruwają umysły Polaków, w tym lekarzy, ginekologów i położnych. W języku aborcyjnej propagandy dziecko w łonie matki określane jest mianem „pasożyta”, którego należy usunąć z organizmu kobiety. Przewodnicząca sejmowego Klubu Lewicy Anna Maria Żukowska porównała nawet aborcję do… połknięcia „tabletki odrobaczającej”. Tak właśnie został potraktowany 9-miesięczny Felek w Oleśnicy – jak pasożyt, którego intencjonalnie zabito.” 

Dlatego wolontariusze Fundacji Pro-Prawo do Życia od dawna toczą intensywną walkę o życie, prawdę i sumienia pod szpitalem w Oleśnicy. Regularnie dochodzi tam do bandyckich napadów na działaczy Fundacji, którzy są atakowani przez uzbrojonych w niebezpieczne przedmioty napastników, „wytresowanych” do agresji i nienawiści przez medialną propagandę. Sądy traktują tych napastników pobłażliwie i tolerancyjnie. Z kolei miejscy urzędnicy z oleśnickiego Ratusza, działając w porozumieniu z policją i prokuraturą, usiłują uniemożliwić Fundacji działanie poprzez rozwiązywanie legalnych zgromadzeń, konfiskatę bannerów przedstawiających prawdę o aborcji i nakładanie na Fundację ogromnych kar finansowych (tylko w zeszłym roku Fundację Pro-Prawo do Życia zmuszono do zapłaty ponad 66 000 zł kar za obecność prawdy o aborcji pod szpitalem w Oleśnicy). 

Pomimo tych prześladowań, represji i terroru, Fundacja będzie organizować kolejne działania, zarówno pod szpitalem w Oleśnicy jak również w innych miejscach w Polsce, gdyż w wielu innych placówkach morduje się dzieci w łonach matek, a liczba aborcji wciąż rośnie. Konieczna jest także organizacja kolejnych publicznych modlitw różańcowych w intencji powstrzymania aborcji oraz nawrócenia i przemiany serc aborcjonistów. 

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

Gizela Jagielska zostawiła wcześniaka, by umarł

Gizela Jagielska przyznaje, że nie udzieliła pomocy wcześniakowi, którego próbowała wcześniej pozbawić życia poprzez aborcję metodą wywołania przedwczesnego porodu. Dziecko urodziło się żywe. Jak wspomina

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN