Zabijmy dziecko przed narodzeniem, bo może być maltretowane po urodzeniu

Izabela Leszczyna, określająca siebie jako ministrę zdrowia (w sumie całkiem słusznie, bowiem jej działania urągają godności urzędu ministra), na antenie TVP info stwierdziła "Wolę, by kobieta dokonała terminacji do 12. tyg., niż żeby 3-letnie dziecko było maltretowane przez rodziców". Pani ministra uznała zamordowanie dziecka przed narodzeniem za dopuszczalną moralnie metodę „zapobiegania” ewentualnej przemocy wobec dziecka po jego narodzeniu. To tak jakby chcąc zapobiec ciężkiemu odmrożeniu ręki wsadzić ją do rozpalonego pieca. Albo uciąć głowę, bo może w przyszłości będą ataki migreny.

Pani ministro – naprawdę uważa pani, że rozszarpanie dziecka na kawałki, czy zatrucie go środkami poronnymi nie jest maltretowaniem?

Czy zadanie dziecku śmierci w męczarniach przed narodzeniem jest mniej okrutne, niż dręczenie go po narodzeniu? Zabicie dziecka niesie nieodwracalny skutek – życia mu nie przywrócimy. Gdy natomiast zauważymy, że dziecko jest maltretowane, możemy mu pomóc. Pani Leszczyna nie zdaje sobie sprawy również z tego, że zdewastowani duchowo i psychicznie rodzice zabitego dziecka najprawdopodobniej gorzej poradzą sobie z wychowaniem dzieci, które pozostawią przy życiu i istnieje większe ryzyko, że ich relacje z potomstwem nie będą prawidłowe. Syndrom postaborcyjny to nie wymysł, lecz fakt, który zwolennicy mordowania dzieci wypierają ze swej świadomości podobnie jak np. czynny alkoholik wypiera istnienie choroby alkoholowej. Permisywna, satanistyczna mentalność aborcyjna właśnie sprzyja przemocy wobec dzieci, a nie zapobiega jej. Skłonność do agresji dużo częściej można zaobserwować u zwolenników aborcji. Nic dziwnego.

Pani ministra skonstatowała również, że „Nie da się zrobić z kobiety matki na siłę”. To prawda, nie da się (z wyjątkiem sytuacji, w których dziecko poczyna się w wyniku przestępstwa). Kiedy kobieta zostaje matką? Otóż w chwili pojawienia się nowej istoty ludzkiej w jej ciele, czyli w chwili poczęcia, czy, mówiąc językiem biologicznym – zapłodnienia. Od kiedy dziecko ma prawo do życia i ochrony przed przemocą? Od poczęcia, pani ministro. Chce pani chronić dzieci przed maltretowaniem? Słusznie, ale proszę nie dyskryminować ofiar ze względu na wiek i miejsce ich pobytu.

Chyba nie będzie zbyt śmiałym przypuszczenie, iż pani ministra wie o istnieniu Konwencji o prawach dziecka – w preambule tego dokumentu czytamy: „dziecko, z uwagi na swoją niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski, w tym właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu”.

Źródło: https://www.onet.pl/…

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN