1477720 mW tym roku w Stanach Zjednoczonych zamknięto już około 30 klinik aborcyjnych oferujących kobietom uśmiercanie ich dzieci. To więcej niż przez cały poprzedni rok. Według Troya Newmana z Operation Rescue, kolejne nakazy zamknięcia wynikają m.in. ze zwiększonej liczby kontroli, które przeprowadzane są w klinikach, aby sprawdzić czy działają one zgodnie z prawem. Niektóre z tych miejsc nie były kontrolowane przez całe lata. Tak było między innymi z kliniką Kermita Gosnella, skazanego na dożywocie za zabicie dzieci żywo urodzonych podczas aborcji i dorosłej pacjentki.

1477720 mW tym roku w Stanach Zjednoczonych zamknięto już około 30 klinik aborcyjnych oferujących kobietom uśmiercanie ich dzieci. To więcej niż przez cały poprzedni rok. Według Troya Newmana z Operation Rescue, kolejne nakazy zamknięcia wynikają m.in. ze zwiększonej liczby kontroli, które przeprowadzane są w klinikach, aby sprawdzić czy działają one zgodnie z prawem. Niektóre z tych miejsc nie były kontrolowane przez całe lata. Tak było między innymi z kliniką Kermita Gosnella, skazanego na dożywocie za zabicie dzieci żywo urodzonych podczas aborcji i dorosłej pacjentki.

Klinika Nova, w Fairfax, w Virginii, jest przykładem miejsca, w którym ginęły nie tylko dzieci, zabijane w okrutny sposób, ale także co najmniej jedna pacjentka. Doszło u niej do zatrzymania akcji serca, którego przeprowadzająca aborcję właścicielka kliniki nie rozpoznała, i nawet nie próbowała kobiety ratować.

Kobiety umierają podczas zabiegów „bezpiecznej i legalnej” aborcji. Dlaczego tak się dzieje?

Aborterzy mordują dzieci dla pieniędzy, wiedzą i widzą, „co” dokładnie usuwają z ciała kobiety. Po zabiegu muszą złożyć ciałko dziecka, żeby upewnić się, że jego fragmenty nie zostały wewnątrz matki. Układają, albo zatrudniają kogoś żeby to robił: składał dziecko, liczył i mierzył rączki, nóżki, organy wewnętrzne. Praca, która polega na mordowaniu bezbronnych dzieci dzień po dniu, nie może nie wpływać na emocje i psychikę osób, które ją wykonują. Brak wrażliwości na cierpienie uśmiercanych w okrutny sposób dzieci doprowadza do zaniku wrażliwości na cierpienie ich matek. Umierające, lub ciężko poranione podczas zabiegu matki są zostawiane same sobie w pokoju zabiegowym, wysyłane do domu, gdzie się wykrwawiają, wyrzucane z kliniki na ulicę, wysyłane do szpitala z fragmentami ciała dziecka wepchniętymi do jamy brzusznej przez przerwaną ścianę macicy…

A co w tym czasie robią aborterzy? Niektórzy, tak jak Mi Yong Kim, właścicielka zamykanej właśnie kliniki w Fairfax, nie robią nic. Mimo wykształcenia medycznego, wiedzy, którą posiadają – a przynajmniej powinni – nawet nie próbują ratować umierającej z winy ich błędu, kobiety. Inni dowcipkują podczas wzywania pomocy do kobiety w poważnym stanie (Martin Haskell). Własnym samochodem zawożą pacjentkę z przebitą macicą i przerwanymi jelitami do odległego szpitala, aby nie można było powiązać jej ran z ich kliniką (Carol Everett). Zakazują pacjentkom wzywania pomocy, gdyby się źle poczuły po zabiegu. Podają jako numer alarmowy w razie powikłań po aborcji numer telefonu, pod którym nie można ich zastać, a pytani, czy którakolwiek z ich pacjentek trafiła do szpitala kłamią, mówiąc, że nigdy tak się nie zdarzyło (LeRoy Carhart).

Carol Everett, która prowadziła klinikę aborcyjną, w której jak sama przyznała, przyłożyła się do śmierci przynajmniej jednej kobiety, wycięcia macicy u kilkunastu, oraz śmierci około 35 tysięcy nienarodzonych dzieci, w filmie o przemyśle aborcyjnym mówi: „Nie możesz na co dzień mieć do czynienia ze śmiercią i kłamstwem i uniknąć ich przemożnego wpływu”.

Dr. Wanda Franz, prezes organizacji Zachodni Wirginijczycy za Życiem twierdzi, że obojętność wobec cierpienia kobiety, wyrasta z braku poszanowania każdego życia. Jak mówi: „Gosnell był tego doskonałym przykładem. Życie matki zaczyna mieć dla ciebie mniejszą wartość, bo już odebrałeś życie niewinnemu dziecku”.

{flike} 

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN