Jak się okazuje, ulotka ma charakter edukacyjny, a jej celem jest pomoc rodzicom w rozeznaniu współczesnych zagrożeń cywilizacyjnych, grożących dzieciom. Poruszono tam choćby problem niebezpieczeństw wynikających z wnikania dzieci w świat online. Co tu niepokoi lewicowe media? Może fakt, że dziecko zaopiekowane przez świadomego rodzica nie natknie się tak łatwo na deprawujące treści – na przykład na wychwalaną przez lewicowe media seksedukatorkę Katarzynę Koczułap piszącą na Instagramie o połykaniu spermy?
Wyborcza jednak „z troską” pochyla się raczej nad drugą częścią broszury, traktującą o zagrożeniach wynikających z nieodpowiedniej edukacji seksualnej i ideologii gender oraz o groźbie wprowadzania tych treści do placówek edukacyjnych pod płaszczem pięknie brzmiących haseł o tolerancji i walki z mową nienawiści. Wyborczej deprawacja jest na rękę, nic więc dziwnego, że broszura dla dzieci i rodziców wzbudza niepokój.
Niepokojące słowa Jana Pawła II
W artykule Wyborczej pokazano fragment broszury, który chyba najmocniej utkwił ością w gardle – mianowicie, cytat Jana Pawła II „Wszyscy inni uczestnicy procesu wychowawczego działają poniekąd w imieniu rodziców, w oparciu o ich zgodę, a w pewnej mierze nawet na ich zlecenie„. Nie od dziś wiadomo, że Wyborcza stara się odseparować młodsze pokolenie od nieco bardziej konserwatywnego pokolenia rodziców. Nie w smak jej więc prawo, według którego rodzic decyduje o kształcie edukacji dziecka.
Całość skomentował seksuolog Dominik Haak, znany między innymi ze zmanipulowanego reportażu Rafała Betlejewskiego o Zosi, która stała się „Bartkiem”. Nie będziemy przytaczać jego wątpliwych tłumaczeń – przypomnimy jednak, że historia tamtego reportażu wykazała, iż seksuolog nie posiadał wtedy doświadczenia w pracy z dziećmi. Zaś pracownia „Synergia”, z którą współpracuje Haak, wszelkie komentarze ucinała groźbami zgłaszania „mowy nienawiści” odpowiednim służbom. Dziś jednak seksuolog wciąż wypowiada się w mediach jako ekspert od seksedukacji dzieci.
„Niepokój” lewicowych mediów budzi zarówno sprzeciw wobec deprawacji i seksedukacji dzieci, jak i uświadamianie rodziców oraz pedagogów. Jest to jednak pozytywna informacja! Zachęcamy również do zamawiania naszego poradnika i dzielenia się ze znajomymi treściami, które są w nim zawarte. Kto wie, może trafią one do pracownika Wyborczej, który zamiast „zaniepokoić się”, zastanowi się nad tym, jak wygląda prawda?