Wściekłość zwolenników aborcji po głosowaniu w Sejmie – relacja z Rzeszowa

Wakacje. Po rześkim poranku miasto znów zalał żar nieba, a brak chmur wzmagał miejski gorąc. Z wprawą wpasowujemy się w znany wszystkim krajobraz miasta - pod pomnikiem "czynu rewolucyjnego" znów wybrzmi tak wiele mówiący komunikat "ABORCJA TO MORDERSTWO!".

Nasze banery przyciągają uwagę każdego, kto nas mija. Czy przechodzącego, przejeżdżającego na rowerze, czy w końcu zatrzymującego się w różnorakich pojazdach na sygnalizacji świetlnej. Obrazy ofiar największego obecnie ludobójstwa na świecie domagają się sprawiedliwości.

Z każdą pikietą nasze działania zataczają coraz to szersze kręgi. Tym razem włączyliśmy chętnych przechodniów do udzielania nam krótkich wywiadów podczas transmisji na żywo. Potykacz z plakatem Ocalone.org był widoczny dla każdego, kto mijał pomnik. Ulotki dostał każdy chętny, a wolontariusze ze spokojem odpowiadali czy to na pytania, czy agresywne zaczepki.

Dzisiaj to mężczyźni dawali nam wsparcie. Opowiadali historie, dodawali otuchy gestem poparcia, zatrzymywali się, by porozmawiać.

Dzisiaj agresorami były kobiety. Krzykiem, przekleństwami, a nawet groźbami, próbowały onieśmielić nas w działaniu. Było ich naprawdę sporo. Pytały o legalność naszej pikiety. Żądały pozwoleń na piśmie. Wyzywały i próbowały zdyskredytować czy to nasze działanie, czy nawet nasze człowieczeństwo.

Pewna pani bardzo krzyczała i żądała natychmiastowego usunięcia banerów i opuszczenia przez nas miejsca zgromadzenia. „Co wy możecie o tym wiedzieć? To kłamstwo co pokazujecie! Mieliście kogoś w rodzinie, kto to zrobił, że mówicie, że to prawda?”

Z wielkim smutkiem wywnioskowaliśmy z jej zachowania, że zabójstwo nienarodzonego dziecka musiało zaistnieć w życiu jej samej lub kogoś w najbliższej rodzinie. To bardzo częsta reakcja kobiet, które poddały się lewicowej narracji „bezpiecznego i należnego kobietom wyboru”. Wyboru wykonania wyroku śmierci na niewinnych.

Przechodzące dwie kobiety, na oko 60+ i 40-letnia, najprawdopodobniej matka i córka, zaczęły na mnie krzyczeć. Markowe ubrania i piękna biżuteria nie były w stanie zamaskować agresji i braku kultury wypowiedzi.

„Po co to głupole robicie? Po co to pokazujecie?!”
„Co pokazujemy? Prawdę? O zabijaniu dzieci?”
„Laska, ty zabijasz moją wolność!”
” Po pierwsze – nie jesteśmy na Ty, a po drugie – co z wolnością tych dzieci?”
„Laska, dla mnie jesteś ty! Głupole!”
„Raz jeszcze poproszę nie mówić do mnie na ty. Czy pani jest może feministką, że tak mówi? Ja nie jestem, proszę nie odbierać mi mojej wolności”

Kiedy zaczęłam zwracać się do tej kobiety jej językiem, bardzo szybko zapadła cisza. Pani nie miała już argumentów. Jednak w triumfalnym geście podniosła dłoń do góry, wysuwając środkowy palec. No cóż, jeśli nie ma racjonalnych argumentów pozostaje tylko wulgarność.

Kiedy zgromadzenie zostało już zakończone, a ekwipunek prawie spakowany, podjechał do nas wóz straży miejskiej na sygnale. Strażnik zażądał danych osobowych od jednej z wolontariuszek i zakwestionował legalność naszego zgromadzenia. Łagodnie acz stanowczo został poinformowany o zgromadzeniu publicznym i możliwości uzyskania wszelkich potrzebnych informacji z BIP-u oraz na policji, która ma nasze dane. Ignorancja tego pana była wielka, gdyż z nieukrywanym sarkazmem stwierdził, iż „dla niego zgromadzenie publiczne to nie 3 osoby”. Pan został zachęcony do zapoznaniem się z ustawą o zgromadzeniach publicznych. Próbował jeszcze wymusić na nas informacje co było na banerach i dlaczego używaliśmy nagłośnienia. Jako że nie mieliśmy nic więcej do dodania, poza powyższym, pożegnaliśmy pana i udaliśmy się w przeciwnym kierunku.

Kolejna pikieta stała się już historią. Kolejna próba zastraszenia naszej działalności przez wyjące czeluści piekielne okazała się być nieudaną.

Tzw. normalność wywinęła „salto mortale” – by bronić najwyższej wartości, jaką jest życie ludzkie od momentu naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci, trzeba być biegłym w znajomości prawa, ustaw, precedensów, a w końcu być odpornym na zastraszanie, presję i ewentualność bycia wyrzuconym poza granicę tego, co wypada.

Polsko, quo vadis?

rzeszow pikieta

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN