Póki co wiemy, że od stycznia 2024 r. do końca października wykonano aż 703 aborcje. Łatwo można więc policzyć, że w całym roku 2024 zostało zabitych wskutek aborcji około 900 nienarodzonych dzieci! To mniej więcej tyle, co przed październikiem 2020 r.
Co więcej, pamiętajmy, że aktualnie zabija się dzieci nawet w 8 miesiącu ciąży – czyli w momencie, gdy spokojnie mogą one przeżyć. Tak dzieje się choćby w szpitalu w Oleśnicy.
Powód takiej sytuacji jest prosty: między innymi za sprawą interpretacji przepisów, jaką zaprezentowała partia Prawo i Sprawiedliwość, lekarze mają prawo potraktować przesłankę zdrowotną jako ochronę „zdrowia psychicznego”. Te sytuację jeszcze mocniej wykorzystała minister Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej, wręcz nakazując lekarzom wykonywanie takiej aborcji. Wystarczy więc, że kobieta chcąca zabić swoje nienarodzone dziecko pójdzie do właściwego psychiatry (albo wręcz zamówi teleporadę), który wypisze jej skierowanie z powodu „zaburzeń adaptacyjnych” i szpital ma obowiązek znaleźć lekarza, który takie dziecko zabije.
Możemy więc podziękować zarówno partiom mającym na sztandarach wartości chrześcijańskie, jak i tym, którzy oficjalnie się od tych wartości odżegnują. Tymczasem w polskich szpitalach dzieciom w łonach matek wstrzykiwany jest w serca chlorek potasu, by ginęły w męczarniach. Dzień za dniem. A liczby pokazują, że sytuacja zmienia się tylko na gorsze.
Źródło: https://kobieta.wp.pl/…