Znanym jest fakt o zabijanych w Polsce dzieciach z zespołem Downa czy Turnera, które przecież potrafią samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Kończą nawet studia lekarskie czy prowadzą restauracje. Oprócz tych dzieci, na celowniku są maluchy z chorobami serduszka, takimi jak HLHS ( zespół niedorozwoju lewej komory serca) czy też AVSD (ubytek przegrody przedsionkowo-komorowej). W Powiatowym Zespole Szpitali w Oleśnicy do 11 maja tego roku zginęła już dwójka dzieci mająca jedną z tych wad. Maluszki nie miały zdiagnozowanych innych chorób.
Aborcja na dziecku z HLHS miała miejsce również w Wielospecjalistycznym Szpitalu Specjalistycznym w Gorzowie Wlkp. Są jednak szpitale w Polsce oraz za granicą, gdzie te dzieci się operuje, a nie zabija. Takim miejscem jest chociażby Klinika Kardiochirurgii Dziecięcej w Krakowie, gdzie na pytanie o leczenie dzieci z wadą AVSD prof. Janusz Skalski odpowiedział, że „operujemy wszystkie bez wyjątku wady serca”, a ze strony internetowej tej Kliniki można się dowiedzieć, że „(…)Uratowaliśmy największą grupę dzieci z zespołem niedorozwoju lewego serca w Polsce i jedną z największych grup w Europie”
Niestety, trójka dzieci z wadami serca z gorzowskiego i oleśnickiego szpitala miała takie same szanse na przeżycie, jak te, które zrzucano ze skał w starożytnej Sparcie.