W Gończycach pochowano dzieci, które zmarły przed narodzeniem

650 małych trumienek, a w nich dzieci - z aborcji oraz poronień, którym nie zapewniono wcześniej godnego pochówku. Niektórym dlatego, że być może rodzice nie wiedzieli o takiej opcji, nie zostali poinformowani przez personel szpitala, który wciąż jeszcze potrafi taki pochówek utrudniać. Inne dzieci zostały zabite - potraktowanie ich jako odpad medyczny było więc przykrą konsekwencją.

Pogrzeb zorganizowała fundacja „Nowy Nazaret”. Przedtem wolontariusze odpowiednio zajęli się dziećmi, przygotowując je do uroczystości pogrzebowej. Owijali w pieluszkę, składali do małej trumny. Niektóre z maleństw na pochówek czekały nawet 7 lat, zanurzone w szpitalnej formalinie.

Widziałam wśród nich wiele pięknych zdrowych dzieci, choć były oczywiście także chore, z widocznym rozszczepem kręgosłupa i innymi wadami. Były także dzieci z Zespołem Downa, w tym wiele rozczłonkowanych w wyniku aborcji. Na wielu maleńkich twarzyczkach widać było grymas ogromnego bólu. Myślałam tylko, kim mogłyby być, gdyby dane było im żyć” – mówiła Maria Bienkiewicz z fundacji „Nowy Nazaret”.

Większość tych dzieci zakończyła swoje życie w warszawskich szpitalach. Część z nich została w nich zabita. Udało się jednak pomodlić nad nimi i pożegnać z godnością. Tymczasem, jak informuje Jacek Władysław Bartyzel, od 22 października, czyli od ogłoszenia decyzji Trybunału Konstytucyjnego, w samym tylko szpitalu Bielańskim w Warszawie zabito wskutek aborcji aż 26 dzieci! I to mimo że decyzja już obowiązuje. Premier nie ma jednak zamiaru opublikować decyzji, by ją uwiarygodnić – tym samym winien jest śmierci kolejnych dzieci. Dzieci, których najczęściej nie pożegna nikt.

Źródła:
https://www.facebook.com/jwbartyzel/posts/1398654513638259
https://warszawa.gosc.pl/…narodzeniem

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN