Następnie kobieta wniosła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, w której podnosi, że brak możliwości zabicia własnego chorego dziecka narusza art. 3 konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (zakaz nieludzkiego traktowania), art. 8 (prawo do życia rodzinnego) i art. 6 (niepraworządność, prawo do rzetelnego procesu).
Kuriozalny w tej sprawie jest sam fakt, że Trybunał przyjął skargę do rozpatrzenia i wezwał polskie władze do ustosunkowania się do niej, choć nie ma kompetencji do tego, by podważać prawo stanowione w Polsce. Tym bardziej, że poprzedni stan prawny sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego łamał podstawowe prawa człowieka dzieci poczętych. To aborcja poprzez wywoływanie przedwczesnego porodu i dopuszczanie do uduszenia się dziecka z powodu niedorozwiniętych płuc łamała zakaz nieludzkiego traktowania (art. 3), odbierała prawo do życia rodzinnego (art. 8) i skazywała na śmierć bez rzetelnego procesu (art. 6).
Dziś dzieci podejrzane o chorobę mają w Polsce równe prawa, w tym przede wszystkim prawo do życia. Jest zapewne margines matek, które są zdecydowane ukarać śmiercią własne dzieci za to, że mogą być chore i udadzą się do innego kraju, by tego dokonać. Wydaje się jednak, że im silniejsza jest determinacja do zabicia swojego dziecka, tym wyrzuty sumienia są potem mocniejsze. Pewnie dlatego niektóre z nich udają się do europejskich trybunałów, by ktoś potwierdził im, że w zabiciu własnego chorego dziecka jest jednak coś dobrego.
Źródło: https://www.rp.pl/…