Dlaczego aborcja to temat główny, a nie zastępczy?  

W wielu środowiskach, również tych katolickich i patriotycznych, panuje przekonanie, że aborcja jest tematem zastępczym i zajmowanie się nim przez polityków w trakcie kampanii wyborczej (a także po jej zakończeniu) ma odwrócić uwagę społeczeństwa od innych ważniejszych spraw.

Wielu ludzi uważa, że istnieje dużo innych, poważniejszych problemów, niż aborcja, którymi państwo i politycy winni się zajmować – są nimi na przykład obronność, gospodarka, finanse, edukacja, nauka i ochrona zdrowia. Temat aborcji jest uważany nie tylko za nader niewdzięczny i zdaniem wielu wprowadzający niepotrzebne podziały, ale również za taki, który nie każdego dotyczy. W ich ocenie nie ma powodu, dla którego całe społeczeństwo winno być angażowane w niełatwy spór o coś, co wydaje się być sprawą drugorzędną, delikatną i kontrowersyjną.  

Są też i ludzie uważający radykalne, bezkompromisowe opowiadanie się przeciwko aborcji za działanie celowo polaryzujące, rozbijające jedność w społeczeństwie, które i tak jest już dość wyniszczone kłótniami i podziałami. Problem aborcji jest traktowany, zwłaszcza po tzw. prawej stronie sceny politycznej jak gorący ziemniak, którego nikt nie chce za długo trzymać w ręce, by się nie poparzyć. Po co kolejne spory – przecież jest kompromis, można go jeszcze tylko dopracować, aby jak najwięcej osób było z niego zadowolonych. Ale czy dzieci nienarodzone są zadowolone z owego kompromisu? Zdecydowanie nie! Czy można siedzieć spokojnie i uśmiechać się przy piwie, gdy giną ludzie?  

Znamienne, że z kolei środowiska bezkompromisowo optujące za nieskrepowaną możliwością mordowania dzieci poczętych nie uważają aborcji za temat zastępczy. Prą do przodu niczym taran. Robią co mogą, aby upowszechnić zabijanie na żądanie i uniemożliwić jakikolwiek sprzeciw. Bardzo im zależy na tym, aby jak najwięcej dzieci można było zabić w imię urojonego „prawa wyboru” i opacznie rozumianej troski o „sprawy kobiet”.  

Dlaczego ludzie walczący po stronie zła są tak zdeterminowani i bezkompromisowi, a ci chcący stać po stronie dobra niejednokrotnie zadowalają się zgniłymi kompromisami? Bo ci drudzy wielokrotnie dali sobie wmówić, że aborcja to temat zastępczy, budzący niepotrzebne podziały. Owszem, nie jest to jedyny ważny i strategiczny temat, lecz nie jest on zastępczy, tylko fundamentalny. Podziały same w sobie nie są dobre, ale niestety trudno ich uniknąć. Pierwszy podział zaistniał w chwili buntu lucyfera i jego zwolenników. I nawet po Paruzji podział będzie – na zbawionych i potępionych. Przykre, lecz prawdziwe.  

Podział absolutnie nie może być celem, ale jest on nieuniknionym skutkiem ubocznym wyboru zła. Gdy ktoś odwraca się od prawdy i wybiera kłamstwo, to właśnie on jest winien podziałów, a nie ten, kto głosi niewygodną prawdę. Prawdziwą jedność można zbudować wyłącznie na wierności prawdzie. Do takiej jedności trzeba dążyć. Jak można oburzać się istnieniem podziałów i sporów, gdy samemu tworzy się jeden najgorszych z podziałów – dzieli się niewinnych ludzi na tych, którzy mają prawo żyć i tych, których można zabić? Tego poddziału nie zasypią miłe słówka ku czci jedności kosztem przypudrowania nieprawości.  

Od poszanowania życia właśnie trzeba zacząć

Odebranie komuś niewinnemu życia jest jedną z największych nieodwracalnych krzywd, jaką można w porządku doczesnym komuś wyrządzić. Życia zabitemu dziecku nikt z ludzi nie jest w stanie już przywrócić. Tej szkody nie sposób naprawić w 100%. Z kolei uszanowanie przyrodzonego (nie nadanego przez ludzi) prawa do życia jest fundamentalnym prawem osób niewinnych i stanowi punkt wyjścia dla poszanowania wszystkich innych ich praw i wolności. Zabity człowiek nie skorzysta już z dobrodziejstw kwitnącej gospodarki czy wydolnej obronności państwa. Jedyne, z czego może skorzystać, to prawo do godnego pochówku. Nie da się skutecznie i konsekwentnie troszczyć o jakiekolwiek dobra mające służyć osobom żyjącym na tej Ziemi, bez uprzedniego uszanowania dla prawa do życia tychże ludzi.  

Świadomie i dobrowolnie popełnione morderstwo na człowieku niewinnym, a zwłaszcza najbardziej bezbronnym dziecku, jest grzechem śmiertelnym, sprowadzającym realne zagrożenie wiecznym potępianiem dla tego, kto się tego dopuszcza. Czy los duszy po śmierci nie jest najbardziej fundamentalną sprawą ze wszystkich fundamentalnych spraw? Stwarzanie dogodnych warunków dla popełniania zbrodni wołających o pomstę do Nieba, a takimi właśnie są mordy prenatalne, to działanie nie tylko na szkodę zabijanych dzieci, ale również na szkodę (w wymiarze eschatologicznym) sprawców tych czynów, którzy mogą ponieść niewyobrażalnie koszmarne konsekwencje. Współcześnie ludzie wkładają tyle troski o zapewnianie komfortowego bytu tu na Ziemi, a jakże często idzie w zapomnienie troska o swój i cudzy los po śmierci, w wieczności…  

Św. Jan Paweł II powiedział Miarą cywilizacji, miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych zasługuje na miano barbarzyńskiej.”. Żadne sukcesy gospodarcze, militarne czy jakiekolwiek inne nie zdejmą z danej cywilizacji miana barbarzyńskiej, jeśli nie będzie ona chroniła najbardziej bezbronnych, najsłabszych, najbardziej niewinnych. A takimi właśnie są dzieci nienarodzone. Współcześnie jest to najbardziej liczna i najdotkliwiej krzywdzona grupa ludzi – wyjętych spod ochrony prawnej i faktycznej, dehumanizowanych, mordowanych w bestialski sposób. Czy stawanie w ich obronie wolno traktować jako temat zastępczy?  

Niektórzy mądrzy ludzie słusznie mówią – jeśli dziecko nienarodzone nie jest bezpieczne to nikt nie może czuć się bezpieczny. Mentalność aborcyjna jest ściśle powiązana z mentalnością eutanazyjną. Czy ktoś, w pełni świadomy i bezpośrednio zagrożony uśmierceniem w szpitalu i realnie obawiający się o własne życie uznałby walkę o nie za temat zastępczy? Oby nikt z tych, którzy uważają aborcję za temat zastępczy nie musiał odpowiadać sobie na to pytanie. 

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN