Zabijanie tak dużych dzieci możliwe jest w niewielu miejscach w USA, ponieważ ciężko jest znaleźć personel do wykonywania roli kata i to bez mydlenia oczu, że „to nie dziecko”. Ludzie, którzy parają się bowiem biznesem rzezi dzieci zatracili już resztki sumienia. Bez pardonu wytłumaczą matce, że dziecko dostanie zastrzyk trucizny w serce, po którym zazwyczaj dziecko w ciągu kilku godzin umiera, co matka może rozpoznać po tym że przestaje się ruszać. Następnie wywołuje się poród.
Zastrzyk trucizny w serce to metoda wyjęta prosto z obozów koncentracyjnych, gdzie Niemcy zabijali tak więźniów. Dziś ich tropem idą ich amerykańscy koledzy. Tyle że postanowili być jeszcze gorsi od swych mentorów, bo zabijają nie obcych, a własne dzieci.
Oczywiście politycy słowem nie zająknęli się na temat mordowanych dzieci. Według nich, zabijanie sześciomiesięcznych nich nic bowiem nie znaczy, a więc można i zabijać je choćby na dzień przed porodem. Wszystko w imię rzekomych praw kobiet. Zupełnie jakby matka była tą, która chce w każdej chwili mieć możliwość zabicia swojego dziecka. Takie przynajmniej wyobrażenie o kobietach mają politycy stanu Nowy Jork. I trudno się im dziwić, skoro jedna na trzy ciąże kończy się tam aborcją. W ciągu roku w samym tylko stanie Nowy Jork dokonuje się ich blisko sto tysięcy.
Morderstwo ciągnie więc morderstwo i skala barbarzyństwa narasta. Aż do zabijania dzieci w 9 miesiącu ciąży.
Źródła: