Na terenie Wrocławia i Zielonej Góry miała miejsce kampania informacyjna na temat pedofilii. Zorganizowała ją Fundacja PRO – Prawo do życia.
Byłem osobiście zaangażowany w przeprowadzenie kampanii. Moim zadaniem była jazda samochodem z przyczepką, na której znajdował się baner z hasłem: „STOP PEDOFILII. Pedofilia występuje do 20 razy częściej wśród homoseksualistów”. Akcja została zaplanowana jako odpowiedź na tzw. marsze równości odbywające się w różnych miastach Polski. We Wrocławiu akcja trwała dwa tygodnie, a w Zielonej Górze tydzień.
W trakcie kampanii miałem możliwość zobaczyć, jaki jest odbiór i jakie reakcje oglądających, a także ocenić, czy prowadzenie takich działań jest zasadne. Reakcje Wrocławian i mieszkańców Zielonej Góry podzieliłem na trzy główne grupy.
Pierwsza grupa to ludzie negatywnie nastawieni do akcji. To w większości osoby, których zachowanie zostało ukształtowane przez przekaz mainstreamowych mediów. Spora część otwarcie wyrażała swoją niechęć i niezadowolenie. Widać także było, że przeciwnicy kampanii uważali, że mają przyzwolenie do agresywnych reakcji. Na przekaz zawierający niewygodne fakty odpowiadali wrogością, a czasem nienawiścią.
Druga grupa osób to ludzie neutralni względem naszej ekspozycji. Ta grupa była najliczniejsza. Nie wyrażali oni swojego stosunku, dlatego nie można jednoznacznie określić, ile z tych osób popierało akcję, a ile było przeciwnych. Do tej grupy należy większość naszego społeczeństwa. Homoseksualizm, a tym bardziej pedofilia są dla nich marginesem rzeczywistości, dlatego nie zajmują stanowiska.
Trzecia grupa to osoby wyrażające oznaki poparcia często poprzez pokazanie kciuka do góry lub jakieś miłe słowo. Z moich obserwacji wynika, że publiczna deklaracja sprzeciwu wobec homo-propagandy wymaga większej odwagi niż okazywanie postaw akceptujących homoseksualizm. Ludzie działający zgodnie z kierunkiem politycznej poprawności mają świadomość, że środowiska propagujące homoseksualizm znajdują się pod szczególną ochroną i przysługują im inne prawa.
Najciekawsze jednak były sytuacje, kiedy dochodziło do spotkania osób popierających kampanię z jej przeciwnikami. Chciałbym przywołać tego typu zdarzenie z Zielonej Góry. Podczas objazdu pewnego osiedla nowych domów wielorodzinnych zostałem zatrzymany przez mieszkańca, który zastąpił mi drogę. Prawie w tym samym momencie pojawił się drugi mężczyzna i wtedy już razem zaczęli mi zarzucać szerzenie nienawiści do określonej grupy społecznej. Kiedy starałem się im wyjaśnić, co ma na celu akcja, do mojego auta podeszła młoda dziewczyna w ciąży oraz jej chłopak. Okazało się , że studiowała resocjalizację, dzięki czemu posiadała wiedzę merytoryczną odnośnie problemów związanych z homoseksualizmem. Ponadto miała kontakt z młodymi osobami ze swojego otoczenia, które stały się ofiarami propagatorów homoseksualnego stylu życia. Tłumaczyła mężczyznom atakującym, dlaczego takie kampanie są potrzebne oraz, że mało jest takich inicjatyw, które nie boją się mówić prawdę na ten temat. Podając przykłady z życia jej znajomych pokazywała, że na podstawie medialnej propagandy młodzi ludzie mają nieprawdziwe wyobrażenia na temat homoseksualizmu, który jest przedstawiany jako coś nie tylko fajnego, ale także jako coś, czego warto spróbować. Życiowe nieszczęścia, które wynikają z rozpowszechniania takich treści wśród młodzieży, są przemilczane. Kiedy opuszczałem osiedle, dyskusja przeciwników i zwolenników kampanii jeszcze trwała. Ostatnia refleksją, jaką miałem z tego wydarzenia to, że mimo najlepszych argumentów i przykładów nie jest łatwo przekonać kogoś, kto uwierzył medialnym kłamstwom i często nawet nie jest skłonny do ich zakwestionowania.
To czy osoby dopuszczą do siebie informacje inne niż poprawne politycznie zależy od nich i ich dobrej woli. Wierzymy, że nawet jedno prawdziwe zdanie może uczynić wyłom w czyimś myśleniu i być początkiem większej zmiany. Początkowo nie miałem przemyśleń, co do potrzeby prowadzenia takich kampanii. Teraz już nie mam wątpliwości i wiem, że są potrzebne. Cieszę się, że mogłem w jednej z nich uczestniczyć.
Z podziękowaniem,
Jan Bienias