W internecie kopię sprawdzianu zamieściła mama 13-latka z Austrii. Składa się on łącznie z 27 pytań wielokrotnego wyboru. Pytania dotyczą m.in. seksu oralnego, transseksualizmu, pedofilii i biseksualności, zadziwiające są również możliwe do zakreślenia odpowiedzi. Wypisaliśmy kilka z nich:
„Felatio to termin oznaczający oralny stosunek seksualny przy penisie, inaczej obciąganie”.
„Transseksualizm oznacza, że człowiek oprócz swojej płci cielesnej posiada jeszcze różną od niej płeć psychiczną”
„Pedofilia oznacza, że dzieci powodują u ludzi podniecenie seksualne”
Cały sprawdzian z seksedukacji można zobaczyć na tej stronie.
Klasówki z seksedukacji to jeszcze nie wszystko. Zdarzają się nawet praktyczne zadania domowe (!). Dwie „edukatorki seksualne” z Norwegii Nina Brochman i Elle Stokken chwaliły się jakiś czas temu, że jako pracę domową zadają w szczególności dziewczynkom masturbację. Ma to wg nich „wyzwolić dziewczynki z okowów patriarchalnego myślenia o seksie”. Więcej można przeczytać na tej stronie.
Biorąc pod uwagę to, co znajduje się w standardach edukacji seksualnej WHO, można się spodziewać, że dzieci biorące udział w tych lekcjach będą narażone na kolejne obrzydliwe, „postępowe” eksperymenty. Aż strach pomyśleć, jak mogą one wyglądać. Natomiast polscy rodzice muszą zdawać sobie sprawę, że kolejnym celem są ich dzieci i to od nich zależy, czy będą deprawowane.