Dariusz Joński, rzecznik prasowy SLD, który uważa, że stan wojenny wprowadzono w Polsce w 1989 roku, a Powstanie Warszawskie było w roku 1988, zorganizował kilka dni temu konferencję prasową, podczas której nazwał 400 tysięcy obywateli terrorystami antyaborcyjnymi. Widocznie posłowie SLD, które od dawna wnioskuje o to, by karać za mowę nienawiści, nie uważają za słuszne podporządkować się wymyślonym przez siebie normom.
W konferencji wzięła też udział Paulina Piechna-Więckiewicz z SLD. Stwierdziła, że jeśli zdelegalizuje się zabijanie chorych dzieci, „to dziewczynki w Polsce rodziłyby się z jednym prawem do decydowania o własnym ciele (…) mniej.” Póki co, to o ciele tych dziewczynek decyduje obecna ustawa, która pozwala na ich zabijanie. Piechna-Więckiewicz woli zamknąć oczy na to, że aby mieć jakiekolwiek prawa, trzeba najpierw mieć prawo się urodzić.
Dzieci się nie zabija. Dzieci chore tym bardziej trzeba otaczać szczególną opieką. Przeciwko tej prawdzie nie ma argumentów. Piechna-Więckiewicz brnie jednak dalej, wysuwając paranoiczną hipotezę: „Jeżeli ten projekt miałby szansę realizacji, kobiety w Polsce nie będą chciały rodzić dzieci. Już w tej chwili mamy najmniejszą dzietność w Europie. Po przyjęciu takiego projektu, po wejściu tego projektu w życie okaże się, że Polki już na pewno nie będą chciały rodzić dzieci w Polsce.”
Członkini SLD takimi insynuacjami obraża wszystkie Polki. Stwierdza bowiem, że kobieta decyduje się na ciążę tylko wtedy gdy wie, że Państwo pozwoli jej zabić swoje dziecko, gdyby badania ujawniły choćby prawdopodobieństwo jego choroby.
Na reakcję Polek nie trzeba było długo czekać. Za swoją wypowiedź szybko doczekała się od internautów wiele mówiącej grafiki (http://kwejk.pl/obrazek/1849544/to-okrutne-zakazywac-zabijania.html).
{flike}
