Oskarżycielem w sprawie była wrocławska straż miejska, która od dawna wraz z pełnomocnikiem prezydenta miasta ds. tolerancji Bartłomiejem Ciążyńskim utrudnia życie pro-liferom rozwiązując legalnie zgłaszane zgromadzenia i kierując wnioski o ukaranie do sądu.
Sędzia Anna Orańska-Zdych nie miała jednak wątpliwości, że argumentacja oskarżycieli i sądu pierwszej instancji była błędna i zmieniła wyrok. Poniżej wypisaliśmy fragmenty uzasadnienia:
„Obwiniony, prezentując banery określonej treści, wyraził swój pogląd – negatywny stosunek do aborcji – i nie sposób jego zachowania określić jako nieprzyzwoite i nieobyczajne, bądź w ogóle jako wybryk, gdyż nie stanowiło ono umyślnego zlekceważenia powszechnie akceptowanych norm zachowania”.
„Żadnej z powyższych cech nie można przypisać zachowaniu się obwinionego. (…) zaprezentował swoje stanowisko w obronie życia poczętego, które zilustrował prawdziwymi zdjęciami. Idąc tokiem rozumowania oskarżyciela publicznego, za nieprzyzwoite należałoby również uznać obrazy ofiar wypadków czy innych przestępstw. Tymczasem zdjęcia takie prezentują, nieraz w sposób drastyczny, szczątki ludzkie, którym należy się szacunek”.
„Zarzuty (wniesione przez obronę – red.) należy uznać za zasadne. Temat aborcji jest niezwykle istotny i wywołuje silne emocje. Poszczególne osoby prezentujące stanowiska w tej sprawie wyrażają swoje poglądy w różny sposób i mają do tego prawo potwierdzone także w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności”.
Kolejny raz sąd potwierdził, że plakaty pokazujące prawdę o aborcji są legalne a wolontariusze reprezentują poglądy w ważnej sprawie społecznej. Wolontariusze fundacji, mimo procesów sądowych dalej będą działać w obronie dzieci mordowanych przez aborcję.
– Przyznam, że dla mnie ta kwestia była oczywista – mówi Paweł, uniewinniony wolontariusz z Wrocławia. – Niedorzeczne jest porównywanie naszej działalności do eksponowania czynności fizjologicznych lub związanych z seksualnością ludzką, bo zazwyczaj w takich sprawach zapadają wyroki skazujące z paragrafów, z których jesteśmy obwiniani. A Panu strażnikowi miejskiemu, który był publicznym oskarżycielem chciałbym powiedzieć: sprawiedliwość i tak zwycięży, w tym wypadku na wasze szczęście przed sądem ludzkim – dodaje Paweł.