Trudno powiedzieć, dlaczego mordowanie najmłodszych obywateli swojego kraju miałoby w jakiś sposób utworzyć lepsze społeczeństwo, bo po pierwsze jego część zostanie wymordowana, a po drugie ta część, która przeżyje, ma się chlubić tym, że może zabijać słabszych.
Każdy pamięta tych rządzących, którzy uważali, że aby zdobyć przestrzeń życiową dla silniejszych najpierw potrzebna jest wojna. Hitler wymordował rzesze ludzi, poczynając od tych najbardziej jego zdaniem nieprzydatnych. Argentyński przywódca również znalazł sobie wroga w tych, którzy sami obronić się nie mogą.
Historia pokazuje, że miarą cywilizacji jest jej stosunek do najsłabszych. Każdy naród, który nie troszczy się o dzieci, starszych i chorych, a zleca ich mordowanie w niedługim czasie staje się bezdusznym narodem, w którym liczy się wyłącznie siła i użyteczność, czego przykładów mamy aż nadto. Prezydent Argentyny uważa jednak, że tak wygląda „lepsze społeczeństwo”.