Nowe badanie wykazało również, że odsetek Amerykanów, którzy uważają, że aborcja powinna być „nielegalna w każdych okolicznościach” lub „legalna tylko w kilku okolicznościach”, wzrósł z 53 do 60 procent między 2018 a 2019 rokiem. Badania pokazały też, że odsetek Amerykanów, którzy uważają aborcję za niemoralną, osiągnął 50 procent po raz pierwszy od 2012 roku.
Ten wzrost poparcia społecznego dla pozycji pro-life jest bardziej znaczący niż wielu obserwatorów zdaje sobie z tego sprawę. Niektórzy obserwatorzy obrony życia obawiają się, że wysiłki zmierzające do wprowadzenia ograniczeń aborcyjnych w Alabamie, Georgii, Missouri oraz w innych państwach (również w Polsce) mogą spowodować negatywną reakcję opinii publicznej. Nowy sondaż Gallupa pokazuje, że tak nie jest. Prawo ma działanie moralnotwórcze – jeśli coś jest nielegalne, automatycznie uważamy to za niewłaściwe.
To również wiadomość, którą powinni przyswoić sobie zwolennicy fikcyjnej „teorii wahadła”, w myśl której prawo dopuszczające ochronę życia sprawia, że opinie za chwilę przeważą na korzyść zwolenników aborcji. Takie obawy żywiono już w 1993 roku, gdy zmieniono na korzyść dzieci polskie prawo aborcyjne. Nic takiego nie miało miejsca, a mimo to dziś nadal niektórzy święcie w takie i podobne teorie wierzą. Jak pokazuje przykład USA, gdzie mimo potężnej walki przemysłu aborcyjnego odcięto wiele rządowych źródeł jego finansowania, a w wielu miejscach zmienia się prawo na lepsze, prawo chroniące życie zmienia poglądy społeczeństwa na lepsze.