Jak zwykle oburzenie niektórych osób wywołuje nie sama zbrodnia, lecz pokazywanie zdjęć jej ofiar. Jedna pani pytała zdenerwowana, dlaczego przekazujemy kłamliwe informacje na temat tego, co się dzieje w polskich szpitalach. Była bardzo oburzona tym, że jej wizerunek i wypowiedź zostały nagrane i udostępnione. Próbowała nawet wyrwać mi telefon. Warto zaznaczyć, że podczas zgromadzenia publicznego, każdy jego uczestnik bądź osoba postronna mają prawo fotografować, nagrywać i transmitować na żywo jego przebieg. Nie obyło się bez interwencji policji i jest wysoce prawdopodobne, że sprawa znajdzie swój finał na komisariacie, a być może nawet w sądzie.
Tymczasem szpitalni zabójcy oraz handlarze pigułkami poronnymi są całkowicie bezkarni i jakoś nie widać powszechnego oburzenia ich postępowaniem i mało prawdopodobne, że rychło zostaną wezwani na komisariat lub do sądu.
Nasze działania mają na celu zmianę tego stanu rzeczy. Coraz więcej osób jest świadomych okrucieństwa aborcji i stanowczo sprzeciwia się mordowaniu najbardziej bezbronnych dzieci!
Groźby konsekwencjami prawnymi ze strony przeciwników ochrony życia nienarodzonych nie spowodują zakończenia walki z aborcją. Jedynym sposobem na powstrzymanie naszych działań jest spowodowanie, aby nie były one już potrzebne.