– Jeszcze przed rozpoczęciem publicznego różnica przed Ginekologiczno-Położniczym Szpitalem Klinicznym UM w Poznaniu zostałem zaatakowany przez trzech pracowników szpitala – opowiada Adam Brawata, koordynator regionalny fundacji Pro-Prawo do Życia.
– Najpierw zamknęli bramkę wejściową prowadzącą na teren zgromadzenia (protest był zgłoszony 20 metrów od drzwi wejściowych do szpitala) , potem jeden z nich wyrywał mi kije od plakatów, a następnie w trójkę zaatakowali mnie fizycznie: powalili na ziemię, uszkodzili okulary i ubłocili koszulę. Używali przy tym wulgaryzmów. Policja nie kwapiła się z interwencją – mówi dalej Adam Brawata.
Całe zajście zostało nagrane przez wolontariuszy i sprawa zostanie wkrótce skierowana na drogę sądową. Świadomy tego pracownik szpitala jeszcze po pikiecie próbował ukraść dowody swojej napaści.
– Po zgromadzaniu, kiedy wchodziłem do auta, jeden z pracowników, który zamiatał teren wokół placówki podszedł do mnie i próbował mi wyrwać kamerkę, ale kiedy krzyknąłem „policja” uciekł.
Poznański szpital uniwersytecki to jedna z placówek, w której zabija się najwięcej nienarodzonych dzieci w kraju. W 2018 roku wykonano tam aż 86 aborcji, w tym 48 na dzieciach z Zespołem Downa. Nic dziwnego, że jego pracownicy agresywnie próbują zakazać mówienia prawdy tym procederze. Liczymy na to, że poniosą konsekwencję swojego postępowania.