Z doniesień medialnych, dotyczących tej sprawy, wynika, że jeden z uczniów poinformował rodziców o tym, iż nauczyciel pokazuje uczniom materiały pornograficzne. Rodzice powiadomili dyrekcję szkoły, a ta zaalarmowała policję.
Po kilkumiesięcznym śledztwie sprawa trafiła do sądu, który wyłączył jawność rozprawy. Proces trwał ok. pół roku i sąd doszedł do przekonania, iż nie ma podstaw, aby wydać wyrok skazujący odnośnie zarzutów dot. prezentowania treści pornograficznych uczniom poniżej 15 roku życia oraz udostępnienia takich treści osobom, które mogły sobie tego nie życzyć. Co do trzeciego zarzutu – tj. naruszenia nietykalności cielesnej ucznia, sąd co prawda uznał winę nauczyciela, lecz warunkowo umorzył postępowanie na okres 2 lat próby i zasądził 1000 zł zadośćuczynienia dla poszkodowanego ucznia.
W sprawie przesłuchano kilkadziesiąt osób, śledztwo trwało kilka miesięcy.
Sąd wywnioskował, iż uczniowie umieścili materiały pornograficzne na wspólnej grupie w mediach społecznościowych, do której należał również oskarżony nauczyciel. Pedagog w sali lekcyjnej przeglądał materiały pornograficzne na swoim smartfonie, a uczniowie zaglądali mu przez ramię. Z doniesień medialnych wynika, iż sąd powołał się na zeznania uczniów. Sędzia Danuta Hadka zapytała „Co robiły dzieciaki? Stały dookoła i spoglądały mu przez ramię. I to jest, proszę państwa, prezentowanie treści pornograficznych?”.
Niska szkodliwość społeczna – czy na pewno?
Nie sposób nie zapytać, czy aby na pewno przeglądanie pornografii w obecności dzieci jest czynem o niskiej szkodliwości społecznej? Czy tak trudno domyśleć się, że któryś z uczniów może całkiem przypadkowo, czy z czystej ciekawości zobaczyć, co ciało pedagogiczne przegląda na telefonie?
Nie wiadomo czy nauczyciel, zorientowawszy się, co uczniowie zamieścili na profilu grupowym (zakładając prawdziwość takiej wersji wydarzeń), wszczął natychmiast jakiekolwiek środki zaradcze, czy też uznał, że to w sumie nic takiego… Jeśli to drugie, wówczas nie powinien ani minuty dłużej pracować w zawodzie. Nawet czyniąc założenie, że przeglądał te materiały w celu zapoznania się z nimi, by potem zawiadomić organy ścigania – absolutnie nie powinien tego czynić w obecności uczniów.
Zupełnie nie do przyjęcia jest argumentacja sądu opierająca się na założeniu, że przypadkowe narażenie ciekawskich uczniów na oglądanie pornografii jest czynem o niskiej szkodliwości społecznej. Już samo oglądanie pornografii przez kogokolwiek, a zwłaszcza przez osoby małoletnie, powoduje ogromny szkody w sferze duchowej i psychicznej odbiorców.
Pornografia bywa nazywana zdjęciami lub filmami „dla dorosłych”, ale w rzeczywistości nie są to treści dla kogokolwiek. W obecnych uwarunkowaniach obyczajowych i prawnych niestety nie jest możliwe całkowite zakazanie produkcji oraz używania materiałów pornograficznych jako takich, a walka z dostępnością pornografii dla dzieci idzie wyjątkowo opornie. Dopóki w społeczeństwie będzie panowało przyzwolenie na produkowanie i dystrybuowanie jakichkolwiek materiałów pornograficznych, dopóty trudno będzie liczyć na jednoznaczne surowe potępienie nawet przypadkowego narażenia małoletnich na kontakt z tymi bezeceństwami.
Czy, choćby przypadkowe, narażenie kogoś na skonsumowanie cyjanku potasu a zatem na bardzo ciężkie zatrucie, również zostałoby uznane za czyn o niskiej szkodliwości społecznej? Nawet brak winy umyślnej nie niweluje tragicznych skutków narażenia kogoś na kontakt z silną trucizną. A taką trucizną w sferze duchowej, psychicznej, a niekiedy również i fizycznej jest właśnie pornografia. Jakakolwiek tolerancja, już nie mówiąc o akceptacji czerpania przyjemności ze skrajnego upodlenia drugiego człowieka (nierzadko połączonego z handlem ludźmi), zasługuje na szczególne potępienie. Przed tego typu treściami należy chronić każdego. Szczególnie małoletnich.
Na chwilę obecną nie podano jeszcze do publicznej wiadomości informacji, czy wspomniany wyżej wyrok jest prawomocny, czy też został zaskarżony.
Źródła:
https://kryminalne.o2.pl/…
https://www.edziecko.pl/…
https://krakow.wyborcza.pl/…