Nad pacjentem wymagającym operacji można rozmawiać, dyskutować, sprzeczać się co do sposobów leczenia a nawet zwoływać konsylia. Problem w tym, że najczęściej im później zacznie się leczenie, tym gorzej dla pacjenta. Co natomiast zrobić, gdy problemem jest poraniona dusza? I tu znajdzie się lekarstwo. Niestety, tak jak oszukuje się organizm przy bólu – drażniąc receptory odpowiedzialne za czucie zimna – tak współczesny świat poszukuje metod kaleczących inne obszary. Rozbitym szkłem z próbówki.
Promocja na szkła progresywne – czyli zobacz to, czego nie ma
Każdy człowiek, niezależnie od wieku i statusu społecznego, ma pragnienia. Są one niezbędne do jego rozwoju poprzez poszukiwanie rozwiązań prowadzących do celu. Odpowiednio rozumiane przyczyniają się także do rozwoju rodziny, wspólnoty, społeczeństwa. Chęć wychowania potomstwa, prowadzenia go w dorosłe życie – piękne marzenia. Zważywszy na zapaść demograficzną Polski wręcz zbawienne. Nie da się ukryć, że niemożność ich realizacji powoduje w człowieku smutek, ból, często rozpacz. I w tym miejscu (bo o to najłatwiej, gdy człowiek potrzebuje choćby pozornego ukojenia) wkraczają realizatorzy nieistniejących pragnień.
Nie sposób nie odnieść wrażenia jak manipulowani są w tym temacie przyszli rodzice. Rozmawiając z młodymi ludźmi można usłyszeć, że chcą oni dziecko przewijać, bawić się z nim, wychować, inaczej mówiąc – pragną dać im siebie. Co słyszymy w mediach, w komunikatach – rodzice mają prawo do posiadania dziecka. Pozornie znaczy to to samo – dwoje rodziców i dziecko – a jakże zmienia postać rzeczy. Człowiekowi, który cierpi zadaje się kolejny cios. Subtelnie wmawia się mu, że ma prawo do czegoś, co będzie jego własnością, a on nie może tego mieć. Wtedy zapomina o swoich ideałach, a dąży do zaspokojenia tego wymyślonego pragnienia. Płacąc przy tym niebotyczne sumy (bezpośrednio lub poprzez podatki), ale wtedy jest już to nieważne. Szkło często zmienia optykę postrzegania rzeczywistości.
Najnowsze odkrycia w dziedzinie zacofania
Artur Schopenhauer w swoim dziele „Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów” pisał, że aby wygrać dyskusję, trzeba rzeczy nazywać pozytywnymi lub negatywnymi w zależności od potrzeb. Szklane środowiska bezbłędnie odrobiły zadanie domowe zadane przez niemieckiego filozofa. Środowiska sprzeciwiające się wynaturzonej (wynaturzony, czyli niezgodny z naturą) metodzie in vitro są niezmiennie posądzane o zacofanie. Zacofaniem jest zatem opieranie się na naukowych dowodach, które jasno i wyraźnie mówią, że życie nowego organizmu rozpoczyna się po połączeniu dwóch komórek rozrodczych (zatem mrożenie ludzi a nawet ich zabijanie co ma miejsce w procedurze in vitro jest zbrodnią tym większą, że popełnioną na bezbronnym człowieku); że procedura (piękne słowo opisujące powstawanie nowego życia) in vitro znacząco zwiększa ryzyko nowotworów jajnika oraz piersi u kobiet oraz około czterokrotnie podnosi ryzyko śmiertelności okołoporodowej noworodków. Z drugiej strony – tej naukowej, „po życie sięgającej nowe” – słyszymy za to medyczne dowody, że… kobieta ma prawo do szczęścia, ma prawo decydować o sobie, ma prawo poszukiwać optymalnych metod samorozwoju (np. szukając dawcy nasienia). Prawda jak pięknie można nazywać wiedzę zacofaniem, a swoje wymysły najnowszymi odkryciami nauki?
Zbrodnia to niesłychana – pani nie zabiła pana
Ta chęć bycia szczęśliwym może w przyszłych rodzicach powodować swoiste rozdwojenie jaźni a nawet lęk o swoje życie. Propagatorzy szklanych domów, a za nimi rządzący, mówią jasno – masz prawo do swojego szczęścia, nie bacząc na życie innych. Niech nie interesuje cię co robią inni ludzie w stadium rozwoju zarodka (takie samo stadium jak płód, noworodek, niemowlę, dziecko, młodzież, dorosły, starzec) – czy pozwoliłeś na ich zabicie, czy też w swoim heroizmie pozwoliłeś je zamrozić na wiele lat, może i do końca życia – ważne, że jesteś „szczęśliwy”. Baw się, ciesz i używaj (a nadliczbowe zarodki, bez których procedura in vitro byłaby zupełnie nieefektywna – jak przyznał prof. Zaremba – osoba sprzyjająca szklanemu środowisku – niech odpoczywają w spokoju).
Ale zaraz, zaraz. Czy jeżeli ktoś zakocha się w czyjeś żonie i bycie z nią będzie jego największym pragnieniem i „szczęściem”, może sobie pozwolić na zabicie jej męża, lub w bardziej humanitarnym sposobie wrzucenie go do komory chłodniczej na powiedzmy 50 lat i poślubienie młodej „wdówki” (w drugim przypadku „wdówki hibernacyjnej”)? Zdaje się, że każdy rozsądny człowiek uzna to za przejaw szaleństwa i okrutnych rząd i zażąda surowych kar dla bandyty. Czy jest jakaś różnica między dwoma sytuacjami? Otóż jest – na pierwszej, dzięki zmanipulowaniu opinii publicznej, da się zarobić ogromne pieniądze (prof. Debora Spar szacuje wielkość rynku szklanego przemysłu na ok. 500 mld funtów rocznie – ok. 2 500 000 000 000 PLN), na drugiej zarobi jedynie grabarz.
Myślenie – rzecz w cenie
Wspomniany wcześniej Schopenhauer napisał w swoim dziele również, że „nie ma tak absurdalnego poglądu, którego by ludzie nie przyjęli jako własny, o ile tylko potrafi im się wmówić, że pogląd ten został przyjęty przez ogół.” Manipulacja wyziera z seriali, dzienników informacyjnych, artykułów „naukowych” i „intelektualnych” rozmów. Nadzieja tkwi w fakcie, że do głosu zaczynają dochodzić młodzi ludzie, którzy potrafią sami wyciągać wnioski i nie są podatni na erystyczne sztuczki. A szklanym dobrodziejom niech przyjdzie na myśl przekonanie do swoich racji zamrożonych rodaków, którym, kolejny raz cytując filozofa, „łatwiej jest umrzeć niż myśleć”.