W 70 rocznicę zalegalizowania aborcji dla Polek przez Adolfa Hitlera, stanęliśmy z pikietą przed warszawskim Expo, gdzie odbywały się Międzynarodowe Dni Płodności, konferencja, na której miał wygłosić wykład o problemach z płodnością ordynator Szpitala Bielańskiego profesor Dębski. Zimno, śnieg, wczesna pora nie były przeszkodą. Staliśmy przy wjeździe na parking, więc każdy kto przyjechał na konferencję, miał okazję przyjrzeć się bliżej naszemu plakatowi. Także sam ordynator Dębski, który by widzieć dokładniej plakat z zamordowanym dzieckiem i własną podobizną opuścił szybę mijając naszą grupkę.
Podeszło do nas kilka osób, w tym młody mężczyzna pozytywnie zaskoczony naszą obecnością i plakatem. Pewna pani, podająca się za pacjentkę ordynatora usiłowała nam wmówić, że to niemożliwe, że on „robi takie rzeczy”. Trudno było jej uwierzyć, że profesor Dębski sam, osobiście przyznał się do uśmiercania chorych dzieci na jego oddziale.
Dzisiaj także miałam okazję obejrzeć fragment programu, w którym ordynator Dęsbki radził, co powinna robić, a czego unikać kobieta w ciąży, by nie zrobić krzywdy swojemu dziecku. Więc jak to w końcu jest, profesorze Dębski? Dziecko przed narodzeniem trzeba chronić przed krzywdą, uważać na to co się jada, nie pić alkoholu, nie palić, ale gdy okaże się, że jest chore, to już nie trzeba o nie dbać, tylko – byle szybciej – uśmiercić?
{flike}