Relacja, widać, jest głównie instagramowa, gdyż Olga Bołądź kilka dni później udostępniała proaborcyjne grafiki, popierając prawo do mordowania nienarodzonych. Widać, w relacji z Chrystusem aktorka potrafiła jasno mu wyłuszczyć, że piąte przykazanie można modyfikować pod swoje zachcianki. Nie wiadomo, jak ma się sprawa innych przykazań.
Jak się jednak okazuje, aktorka poszła w swoich poglądach dużo dalej i aktualnie powstaje jej film pokazujący historię „Agaty”, opisanej w książce „Agata. Anatomia manipulacji” – nastolatki, która zaszła ze swoim chłopakiem w ciążę. Warto tu przypomnieć, że dziewczyna nie chciała zabijać swojego dziecka, jej matka zaś posunęła się nawet do tego, że poinformowała wszystkich, iż ciąża była z gwałtu, co nie było prawdą. Następnie lobbowała za zabiciem własnego wnuka. W sprawę włączyła się również ówczesna premier Ewa Kopacz, na której sumieniu ostatecznie dziś ciąży zabójstwo dziecka „Agaty”.
Jak brzmi historia według Olgi Bołądź? „Choć według polskiego prawa 14-latka mogła dokonać aborcji, bo ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, na jej drodze stanęli księża i działaczki pro-life. Bołądź podkreśla, że „obrońcy życia” nie zwracali się do dziewczynki, ale do jej brzucha. W filmie to doświadczenie jest dla Alicji momentem kończącym jej dzieciństwo.” – opisuje portal Onet. Nie wiadomo skąd fikcja o mówieniu do brzucha. Widać pasuje do filmu. Podobnie jak kłamliwa narracja idąca w stronę przymuszania przez prolajferów, tak jakby dziewczynka nie pisała na blogu, że nie chce aborcji. Tak jakby dziewczynka w praktyce nie została ostatecznie przymuszona do zabicia dziecka przez własną matkę i przez posłankę Platformy Obywatelskiej.
Bołądź na Instagramie pisała, że chodzi tylko o miłość. Dlaczego więc nie kieruje się nią w swoich postępowaniach, idąc w kłamstwo i walkę o prawo do zniszczenia życia drugiego człowieka na samym początku?
Źródło: https://www.onet.pl/…aborcji/