Jest to wyrok nakazowy. W związku z tym Radosław się od niego odwoła i proces będzie się toczył w normalnym trybie. Natomiast właśnie o to chodzi aborcjonistom, żeby pro-liferzy często pojawiali się w sądach, a w związku z tym mieli mniej czasu na pokazywanie jak wygląda proceder mordowania dzieci przed narodzeniem. Łącznie przeciwko działaczom toczy się w tej chwili równocześnie aż 67 procesów. W ostatnich latach z ok. 100 innych spraw sądowych ponad 90% zakończyło się umorzeniem lub wygraną fundacji.
Jedną z osób, przeciwko której aborcjoniści wytaczają najwięcej z nich jest niepełnosprawny pro-lifer, dr Bawer Aondo-Akaa. Niedawno zdarzyło się nawet, że miał dwie rozprawy jednego dnia w dwóch różnych miastach.
Oskarżyciele podają się za przypadkowych obywateli
Oskarżycielem w sprawie wolontariusza z Gorzowa Wielkopolskiego była kobieta, która, jak wynika z mediów społecznościowych, sympatyzuje z tzw. strajkiem kobiet oraz skrajnie proaborcyjną partią Razem. Środowiska te rozpowszechniają w internecie specjalne poradniki dotyczące tego, w jaki sposób donosić na policję i prokuraturę na naszych wolontariuszy. Efektem tej nagonki jest właśnie wyrok, który usłyszał Radosław.
Często oskarżycielami posiłkowymi są także działacze organizacji proaborcyjnych. Co ciekawe, w sądach zazwyczaj przedstawiają się jako zwykli obywatele. W zeszłym roku w sądzie we Wrocławiu, działacz lewicowej partii Razem, Chrystian Szpilski mówił nawet, że jest katolikiem, który osobiście jest przeciwko aborcji, a jedynie nie podoba mu się forma protestów. Jednak kiedy wejdzie się na profil Szpilskiego w mediach społecznościowych, to można zobaczyć proaborcyjne i antykościelne wpisy.
Aborcjoniści chcą procesami zniechęcić pro-liferów do działania, jednak skutek jest odwrotny. Utwierdzają one nas jedynie w przekonaniu o konieczności organizowania kolejnych protestów w obronie nienarodzonych dzieci.