W starożytności dzieci zabijano nie tylko ze względów rytualnych. Spartanie i Rzymianie robili to ze względów pragmatycznych. Dzieci, które uznano za niepotrzebne, porzucane były w lasach lub strącane ze skały. Częściej los taki spotykał dziewczynki, które uznawane były za mniej użyteczne.
Mordom rytualnym sprzeciwiła się religia mojżeszowa, a liczne fragmenty w Starym Testamencie potępiają te praktyki. Mocny zapis znajduje się w Księdze Kapłańskiej: Mów do Izraelitów: Ktokolwiek spośród synów Izraela albo spośród przybyszów, którzy osiedlili się w Izraelu, da jedno ze swoich dzieci Molochowi, będzie ukarany śmiercią. Miejscowa ludność ukamienuje go. Ja sam zwrócę oblicze moje przeciwko takiemu człowiekowi i wyłączę go spośród jego ludu, ponieważ dał jedno ze swoich dzieci Molochowi, splugawił mój święty przybytek, zbezcześcił moje święte imię. Jeżeli miejscowa ludność zasłoni oczy przed takim człowiekiem, który dał jedno ze swoich dzieci Molochowi, i nie zabije go, to Ja sam zwrócę oblicze moje przeciwko takiemu człowiekowi i przeciwko jego rodzinie i wyłączę go spośród jego ludu, jak również i tych wszystkich, którzy go naśladują, którzy uprawiają nierząd z Molochem.
Szacunek dla każdego człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga rozpowszechnili na terenie Imperium Rzymskiego chrześcijanie. W pochodzącym z przełomu I i II wieku Didache czytamy między innymi: nie zabijaj dzieci przez poronienie ani nie przyprawiaj ich o śmierć już po urodzeniu. Od IV wieku zakaz dzieciobójstwa pojawił się w prawie państwowym imperium.
Współczesnemu człowiekowi mordowanie dzieci wydaje się czymś wyjątkowo odrażającym, a wielu z nas wyobraża sobie, że w naszych czasach dopuszczać się podobnych czynów mogą jedynie zwyrodnialcy, a ich czyny są ścigane i surowo karane przez prawo. Zapoznanie się z dostępnymi publicznie źródłami niestety przeczy tej tezie.
Zabijanie dzieci w łonach matek, nazywane aborcją, stało się w XX wieku nie tylko powszechne, ale w zdecydowanej większości państw, również legalne. Co więcej, instytucje międzynarodowe, odwołujące się obłudnie do praw człowieka, domagają się upowszechnienia mordów prenatalnych. Jako wymówki zwolennicy aborcji używają często tezy, że przed porodem nie mamy do czynienia z człowiekiem. Elementarna wiedza wskazuje, że w łonie matki znajduje się istota tego samego gatunku, różniąca się od matki, a więc inny człowiek.
Ofiary aborcji w XX wieku najczęściej tracą życie z powodu nacisków państwa, tak jak to dzieje się Chinach, albo ze względów ideologicznych. Wprawdzie ideolodzy aborcji na Zachodzie twierdzą, że chodzi im o prawa kobiet, ale bliższe przyjrzenie się tematowi wskazuje, że rządzący składają dzieci w ofierze albo bożkowi dobrobytu, albo bogini naturze, która z odrazą odnosi się do rodzaju ludzkiego. Amerykańscy sataniści zaprotestowali przeciw ograniczeniu aborcji przez stan Teksas, ponieważ ogranicza to wolność ich kultu, którego konstytutywnym elementem jest „rytuał aborcji”.
Najchętniej używanym medialnie uzasadnieniem aborcji jest dobro ludzkości, które ma wypływać z badań medycznych dokonywanych na organach abortowanych dzieci. Według ujawnionych ostatnio oficjalnych danych Uniwersytet w Pittsburgu, od lat pobierał organy abortowanych dzieci (pobierane pomiędzy 6 a 42 tygodniem ciąży). We wniosku o państwowe dotacje na ten cel Uniwersytet podkreślał, że podczas „pobierania tkanek” narządy są doskonale ukrwione, co oznacza, że otrzymują krew z bijącego serca dziecka. Wskazuje to, że podczas „pobierania narządów”, pacjent jest cały czas żywy. Jak wiemy z artykułu prestiżowego pisma Nature i innych źródeł, podobnie postępują inne uniwersytety amerykańskie.
Ujawnienie i nagłośnienie podobnych praktyk przez Dawida Daleidena spowodowało szok amerykańskiej opinii publicznej, choć dla ludzi z branży medycznej nie była to żadna nowość. Skutkiem tego szoku było wprowadzenie przez Donalda Trumpa ograniczeń finansowania badań tkanek ludzkich z funduszy państwowych. Na początku prezydentury Joe Bidena wiele prestiżowych instytucji z branży medycznej zwróciło się do prezydenta o uchylenie tych ograniczeń, argumentując, że „tkanki płodowe” są niezbędne do tworzenia nowych szczepionek i badań nad licznymi chorobami. Prezydent Biden przychylił się do postulatów branży medycznej.
W tym ostatnim przypadku dzieci składane są na ołtarzu bożków nauki i zdrowia. W ostatnim czasie w kilku krajach, również w Polsce, dopuszczono testowanie szczepionek przeciw COVID na dzieciach i kobietach ciężarnych. Nie ma wątpliwości, że jest to narażanie dzieci, w fazie prenatalnej i już urodzonych, na niebezpieczeństwo. Również w tym przypadku mamy do czynienia z kultem zdrowia i nauki.
Ofiary z dzieci trwają. Zmieniły się tylko trochę bożki, przed którymi są składane.