Posłanka Marzena Okła – Drewnowicz głosowała we wrześniu za prawem do zabijania chorych dzieci. Obywatelski projekt zmiany ustawy aborcyjnej, który miał zakazać zabijania tych, którzy są podejrzani o chorobę trafił głosami 233 posłów, w tym wyżej wymienionej do śmietnika. Kilka dni temu odbyła się w rodzinnej miejscowości posłanki pikieta, pokazująca co Okła – Drewnowicz zrobiła. Posłanka stwierdziła, że pokazywanie prawdy o niej samej jest „wysoce nieetyczne, niemoralne, żeby nie powiedzieć niesmaczne”.
W swoim komentarzu posunęła się jeszcze dalej. Przede wszystkim jest przeciwna temu by obywatele (szczególnie ci wychodzący z kościoła, do którego jak się zdaje uczęszcza również Okła – Drewnowicz) interesowali się tym, co robią wybrani przez nich politycy. Uznała bowiem, iż poprzez ujawnianie prawdy „w politykę wciąga się osoby postronne”.
Ta narracja jest zgoła odmienna od tej, którą stosowali w czasie wyborów. Wówczas obywatel, który udziela głosu poparcia jest obywatelem odpowiedzialnym, zaangażowanym w politykę, w demokrację. Po wyborach to zaangażowanie okazuje się wyraźnie niepożądane. Odpowiedzialny obywatel staje się nagle osobą postronną, która nie powinna mieć nic do gadania, w szczególności jeśli chodzi o rozliczanie polityków z ich decyzji.
Obywatele tymczasem chcą być reprezentowani przez osoby wiarygodne, a nie takie, które mówią jedno, a robią co innego. Posłanka Okła – Drewnowicz twierdzi: „Zawsze byłam, jestem i będę za życiem.” Prawo do zabijania chorych dzieci nie przeszkadza jej jednak na tyle, by przycisnąć guzik, aby je zmienić.
{flike}
źródło: echodnia.eu