Obraz aborcji to wyrzut sumienia dla naszego społeczeństwa

12 lutego w Tarnowie odbył się Publiczny Różaniec w intencji powstrzymania aborcji i odnowy moralnej naszego narodu.

Już na początku akcji kobieta z dwójką małych dzieci krzyczała w kierunku modlących się: „jesteście nienormalni?! Jak możecie pokazywać takie obrazy?! Przecież dzieci to widzą!” – chodziło jej oczywiście o baner przedstawiający dziecko zabite w wyniku aborcji. Nie zauważyłam, żeby jej dzieci w jakikolwiek sposób zareagowały na ten obraz, może nawet wcale go nie widziały, za to reakcja matki i to, że szarpała swoją córkę krzycząc: „nie patrz! nie patrz!” mogło wzbudzić w tym dziecku poczucie zagrożenia.

Tacy ludzie często twierdzą, że zdjęcia z aborcji mogą wywołać u dzieci jakąś traumę, jednak łatwo zaobserwować, że reakcja dziecka w największym stopniu zależy od reakcji rodziców; ponadto często dzieci nie mają jeszcze tak przytępionego, jak niektórzy dorośli, rozróżniania dobra i zła – dziecko widzi, że na obrazie jest dzidziuś, któremu stała się krzywda i może zapytać „co mu się stało, dlaczego i kto mu tę krzywdę zrobił?” Wtedy rodzic, który popiera aborcję będzie miał ewidentny problem z wytłumaczeniem tego dziecku – i tu jest sedno sprawy, bo co powie? że tak wygląda „wybór”? „prawa kobiet”? Jeśli sam ma problem z obrazem, to wtedy zareaguje tak jak ta kobieta .

Chwilę później wydarzyła się sytuacja, która wyglądała jak odbicie lustrzane tej pierwszej. Mężczyzna szedł z dwójką dzieci, bardzo spokojnie, zobaczył nas ale nie zareagował w żaden gwałtowny sposób i jego dzieci też były spokojne, przeszli obok bez krzyków, bez niepotrzebnego szarpania. Te dwie sytuacje idealnie obrazują, jak wiele zależy od nas dorosłych, od naszych reakcji na daną sytuację – od nas zależy, czy wychowamy następne pokolenia w przekonaniu, że aborcja jest czymś nie do pomyślenia.

Pod koniec Różańca jeden mężczyzna zatrzymał się i chwilę stał obok patrząc na baner i kiwając ze zrozumieniem głową. W tym samym czasie po drugiej stronie ulicy dwie starsze kobiety nie mogły sobie poradzić z tym, co zobaczyły i usłyszały. Długo stały i dyskutowały wymachując rękami, później jedna z nich wyciągnęła telefon i zaczęła robić nam zdjęcia po czym odeszła – jej mowa ciała pozwala przypuszczać, że była oburzona naszą obecnością w miejscu publicznym. Właśnie dla takich ludzi tam jesteśmy, obraz ofiary aborcji ma być wyrzutem, milczącym wyrzutem krzyczącym głośno do każdego przechodnia, że ludzi nie wolno zabijać!

rozaniec tarnow

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

List studentki do abortera

Studentka, która jest w rzeczywistości ocaleńcem, pisze list do abortera. O czym chciałaby z nim przede wszystkim porozmawiać?

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN