Już wcześniej ramówka Netflixa nie pozostawiała złudzeń w kwestii popierania lewicowej ideologii, ale dopiero po szantażu władz koncernu wobec Georgii odezwały się głosy oburzenia, słyszalne zarówno u nas, jak i w USA. W mediach społecznościowych coraz częściej słychać było o pojedyńczych rezygnacjach z abonamentu. Nie wiadomo było jednak, jak to się przełoży na globalne wyniki.
Dziś już wiadomo. Drugi kwartał 2019 roku nie był dla Netflixa łaskawy. Mimo że użytkowników, zgodnie z oczekiwaniami rozwijającej się platformy przybyło, zanotowany wzrost był dużo słabszy niż oczekiwano. Koncern przyciągnął 2,7 milionów – założeniem było jednak przyciągnięcie przynajmniej 5 mln nowych użytkowników. W perspektywie poczynionych zapewne inwestycji oznacza to stratę. Szczególnie że po ogłoszeniu wyników akcje spółki na giełdzie potaniały o 10%. Oczywiście, poza rezygnacjami obrońców życia, wpływ na taki wynik mogło mieć wiele innych czynników. Nie da się jednak ukryć, że trudno tu mówić o zbiegu okoliczności.
“Mój głos zapewne i tak nie ma znaczenia” – pomyślało pewnie wielu rezygnujących z subskrypcji. A jednak, jak się okazuje, nawet takie jednostkowe działanie ma spore znaczenie. Warto bowiem ograniczać finansowanie koncernów wspierających prawo aborcyjne, gdy tylko jest to możliwe.