Ze strony MEN dowiadujemy się między innymi o tym, iż nauczycielem edukacji zdrowotnej może zostać każdy z wykształceniem pedagogicznym, kto ukończy studia podyplomowe z zakresu tego przedmiotu; ale również dentysta, farmaceuta, pielęgniarka, fizjoterapeuta, ratownik medyczny czy psycholog.
Szkolenia dla nauczycieli z w/w zagadnień będzie przeprowadzał Ośrodek Rozwoju Edukacji w Warszawie, który finansowany jest m.in. z Funduszów Europejskich dla Rozwoju Społecznego, jak i dofinansowywany przez UE.
Jeśli nasz instynkt samozachowawczy nie zapalił jeszcze czerwonej lampki, by zadać pytanie o celowość wykładania tego przedmiotu, to może kwestia jego „nieobowiązkowości” rozwieje wszelkie wątpliwości.
Przedmiot edukacji zdrowotnej na stronie ministerstwa figuruje jako „nieobowiązkowy”. Nie dajcie się Państwo jednak zwieść! Wasza czujność nie może zostać uśpiona. By Wasze dziecko nie musiało uczestniczyć w nieobowiązkowym przedmiocie musi być zeń przez Państwa wypisane. I tu dochodzimy do kuriozum. Bo czyż logicznym nie jest obowiązek zapisania dziecka na przedmiot nieobowiązkowy, a nie wypisywanie go z niego? Odpowiedni dokument musi być dostarczony do dyrektora placówki, a Wasze dziecko będzie musiało jakoś zagospodarować swój czas podczas okienka np. w bibliotece szkolnej.
Co może się stać?
Jako, że jest to oficjalny dokument dołączony do akt dziecka, może w przyszłości służyć reperkusjom ze strony szkoły lub organów edukacyjnych. Przykładem może być wypisywanie dzieci przez rodziców z zajęć „sexual education” w Wielkiej Brytanii co dawało dyrektorom szkół podstawy, by rodzicom wysyłać „uświadamiające” maile z wiadomościami na temat wspaniałości homolobby i „obowiązku” bycia tolerancyjnym. Prócz tego informowali adekwatne coucul’y (odpowiedniki urzędów wojewódzkich) o rodzicach nie zgadzających się na deprawację ich pociech, a te bardzo często kierowały do rodzica „zaproszenie” na np. zajęcia z homolobbicznej inkluzywności i tęczowej ideologii z delikatną sugestią, iż w razie permanentnej odmowy na uczestnictwo w zajęciach, social services (angielska pomoc społeczna) może zainteresować się rodziną i w efekcie, znalezieniem mniej „przemocowej” rodziny dla dziecka, otwartej na koloryt społeczności.
W oświacie obowiązuje zasada, że o treściach wychowawczych mają prawo decydować rodzice. Nie mogą jednak wtrącać się do treści nauczania, te bowiem wynikają z podstawy programowej.
„Oto ja was posyłam jak owce między wilki, bądźcie więc roztropni jak węże, a prości jak gołębice” (Mt 10, 16)