Takiego stanu rzeczy nie zniosła Brytyjka Maire Lea-Wilson. Kiedy była w 34 tygodniu ciąży, u jej dziecka wykryto zespół Downa. Oczywiście zaproponowano jej aborcję. Dziś synek Maire ma 11 miesięcy i jest tak samo wartościowym człowiekiem, jak każdy z nas. Niestety nie dla brytyjskiego rządu, który zezwalał na jego aborcję, dlatego też matka pozwała rząd, który w najgorszy sposób dyskryminuje niepełnosprawnych. „Co będzie, gdy mój syn dorośnie i nadal będzie obowiązywało takie prawo? Poczuje, że nie ma takiej samej wartości jak inni” – uzasadnia swoją decyzję. „„Mam dwóch synów, kocham i cenię ich jednakowo i wydaje mi się, że to naprawdę źle, że prawo nie ocenia ich równo. Chcemy to zmienić.” – dodaje.
Maire Lea-Wilson nie jest jedyną osobą, która doszła do wniosku, że z dyskryminacją trzeba walczyć. Razem z Maire prawo zezwalające na późną aborcję eugeniczną zaskarżyła także Heidi Crowter. „Mój kraj mówi mi, że nie chce mnie na tym świecie” – mówi. Heidi ma 24 lata i zespół Downa. Istniejące prawo aborcyjne sprawia, że czuje się odrzucona przez społeczeństwo. Warto dodać, że na początku tego roku ujawniono, iż w Wielkiej Brytanii przez ostatnie 10 lat podwoiła się liczba późnych aborcji, przeprowadzonych w ciągu ostatnich 24 tygodni ciąży u nienarodzonych dzieci z zespołem Downa.
Nikogo nie powinno dziwić postępowanie Maire i Heidi. Odejdźmy na chwilę od Wielkiej Brytanii i spójrzmy na polskie prawo, które również zezwala na mordowanie nienarodzonych z zespołem Downa, a nawet z lżejszymi wadami, jak zespół Turnera. Obywatelski projekt ustawy, który ma za zadanie ocalić ich życie, został wysłany przez „konserwatywny” ponoć Parlament do komisji, gdzie prawdopodobnie utknie. Jak czują się matki, które przez istniejący stan rzeczy dostają od lekarza taką propozycję, a nawet często naciska się na nie i namawia do aborcji? Może pozew od matek zmusiłby nasz rząd do refleksji?
Źródła:
https://www.lifenews.com/…syndrome/
https://polskieradio24.pl/…rzad