Jak się okazuje, obie pracowały również jako seksedukatorki w norweskich szkołach, gdzie realizowały swoje przemyślenia w praktyce. Jak same przyznają, zadawały (właśnie głównie dziewczynkom) masturbację jako zadanie domowe (!)
„Kobiety, które się same zaspokajają, są wielkim tabu. Dziewczynkom wmawia się, że tak się nie robi. Podczas studiów obie uczyłyśmy w szkołach edukacji seksualnej i zadanie domowe często było takie, zwłaszcza dla dziewczyn: masturbować się w domu. Dzięki temu odkrywają, jaka stymulacja daje im orgazm. Nastolatki, które się masturbują, mają często bardziej pozytywne odczucie własnego ciała. To pozwala na większą samoświadomość”.
Nie ma wątpliwości, że zajęcia przez nie prowadzone były z zgodne ze standardami WHO, które przewidują naukę czerpania radości z masturbacji już w wieku 0-4 lat.
Autorki w tym samym wywiadzie bardzo mocno promują antykoncepcję, m.in. hormonalną. Zupełnie pomijają skutki uboczne lub działanie wczesnoporonne np. spirali wewnątrzmacicznej. No cóż, przecież według współczesnych feministek aborcja to też domena „wyzwolonych kobiet”.
źródła: http://www.fronda.pl/a/…fkSXSZwGE5gsgbP4ods
https://www.zeit.de/campus/…interview/seite-2