Wchodząc do sali na debatę feministek człowiek ma wrażenie, że wkracza do paszczy lwa. Po chwili okazuje się jednak, że to tylko nieznaczna grupa kobiet, która gubi się w swoich wywodach. Jedna twierdzi, że za dwa lata mężczyźni będą największą grupą ofiar przemocy w rodzinie, inna płacze opowiadając jakąś swoją niejasną historię, jeszcze inna mówi o tym, że kobiety powinny mieć połowę „jedynek” na listach wyborczych, choć minusem jest to, że nie ma obowiązku wystawiania tych „jedynek” (?). Człowiek się po prostu zastanawia „A jakie w ogóle było pytanie?!”.
Skoro każdy mówi o czym chce kilkakrotnie podnosimy rękę, by Wanda Nowicka udzieliła nam głosu. Bezskutecznie.
Jakaś pani ze związku zawodowego Tesco informuje przybyłych, że przed Sejmem już pikieta antyaborcyjna była, ale przyszli głownie mężczyźni, którzy znów chcą im narzucić swoją wolę. Włączamy nasz mikrofon i Kinga Małecka-Prybyło mówi wprost: „to my”. Zadaje pytanie o dziewczynki przed narodzeniem. Jak zamierzają je ochronić?
Szum na sali: „przed narodzeniem, przed narodzeniem…”. Agnieszka Graf oponuje twierdząc, że chciała mówić o konkretach, a my o aborcji. „Życie człowieka to jest konkret” – odpowiadam.
{flike}