Największa liczba aborcji w 2019 roku dotyczy podejrzenia dziecka o chorobę lub niepełnosprawność – aż 1074. Tak jak w poprzednich latach, najwięcej maluszków zginęło, gdyż podejrzewano u nich zespół Downa – aż 271 bez współistniejących wad somatycznych i 164 z współistniejącymi wadami.
W 33 przypadkach lekarze orzekli zagrożenie życia lub zdrowia kobiety. Warto tu wspomnieć o Deklaracji Dublińskiej, która wyraźnie reguluje takie przypadki. Troje dzieci zginęło z powodu tzw. czynu zabronionego. Mógł to być gwałt, czyn kazirodczy lub współżycie osób poniżej 15 roku życia.
W sprawozdaniu o systemowym zabijaniu dzieci poczętych, jest coś co budzi nadzieję. Oto mamy kolejny już rok, gdy na Podkarpaciu nie zabito ani jednego dziecka. Można ironicznie zapytać czy „zagrożenie życia i zdrowia” jakimś cudem Podkarpacie omija? A może po prostu lekarze wiedzą, że można leczyć matkę, starając się zachować życie dziecka?
Najgorzej wypadło województwo mazowieckie, gdzie ofiarą aborterów padło aż 265 dzieci! Niechlubne drugie miejsce przypadło województwu śląskiemu (128 aborcji), a trzecie pomorskiemu (124 aborcje).
To kolejny rok rządów Prawa i Sprawiedliwości – partii „konserwatywnej”, za „panowania” której liczba zabitych w polskich szpitalach dzieci rośnie z roku na rok. W sejmowych szufladach kurzy się inicjatywa ustawodawcza, mająca uratować życie nienarodzonym podejrzanym o chorobę lub niepełnosprawność. Posłowie nabierają jednak wody w usta.