„Kainka” została wydana w reakcji na przyjęta 27 kwietnia 1956 r. przez Sejm PRL ustawy o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, która legalizowała aborcję „ze względów społecznych”, czyli faktycznie „na życzenie”.
W przedmowie autor podkreślał: Wydarzenia dziejowe sprawiły, iż szereg omawianych w niej zagadnień wymaga dzisiaj innych rozwiązań, pozostał natomiast problem, który nie tylko nie utracił swej aktualności, ale urasta na miarę tragedii. Zbrodnię Joli Bożymówny popełnia niezliczona ilość kobiet – Kainek, których złowroga akcja grozi naszemu narodowi wyniszczeniem biologicznym i moralnym rozkładem.
I choć słowa te napisano w latach 50. – dziś też moglibyśmy się pod nimi podpisać. Przewodnia myśl książki to walka o całość i nieskazitelność Rodziny Polskiej, a intencja autora to budzenie sumień.
Główna bohaterka – Jola Bożymówna, pomimo wielu wątpliwości, decyduje się na zabicie swojego nienarodzonego dziecka. Następnie bardzo cierpi z powodu syndromu poaborcyjnego. Trafia na rekolekcje dla kobiet w jednym z warszawskich kościołów, gdzie słyszy o zbrodni dzieciobójstwa. Piękne i mocne słowa, wypowiadane przez ojca Jacka, nie straciły na aktualności.
W książce widzimy też, jak zgubny wpływ na jej postawę i życiowe decyzje miało złe towarzystwo, zdecydowanie wrogo nastawione do życia, rodziny i wartości. Symbolem tego środowiska była jej „przyjaciółka” Gina, głosząca poglądy rodem z „czarnych protestów”. Na kartach powieści poznajemy lekarza zdecydowanie przeciwnego aborcji, która nie jest „zabiegiem”, ale „zalegalizowanym zabójstwem człowieka”. Zwraca też uwagę na to, że „nawet dziesięć najcięższych porodów nie odbierze tyle zdrowia, co jedna „niewinna” skrobanka”. Jest też niestety i doktor, który mówi o „drobnym zabiegu”, nienarodzonego człowieka określa jako „trochę tkanek i kształtujących się komórek” i wyśmiewa obrońców życia, jako zacofanych. Takich „lekarzy” niestety dziś nie brakuje…
Akcja powieści toczy się w latach 30. XX wieku w międzywojennej Polsce, która nie była państwem katolickim. Warto pamiętać, że II Rzeczpospolita w 1932 roku stała się drugim państwem na świecie (po Związku Sowieckim), który legalizował zabijanie dzieci nienarodzonych. Przyjęte wtedy przepisy były logiczną konsekwencją moralnego oblicza sanacyjnej elity władzy. Co ciekawe, choć przedwojennym piłsudczykom wypomina się brutalną walkę z opozycją, czy fatalną politykę zagraniczną, która doprowadziła do klęski w 1939 – to ten najgorszy z grzechów, legalizacja dzieciobójstwa, jakoś dziwnie został im zapomniany. Ksiądz Tworkowski, związany przed wojną z Narodową Demokracją, także był przez władze sanacyjne represjonowany za wpajanie młodzieży wartości narodowo-katolickich.
Za wydanie „Kainki” ksiądz Tworkowski został aresztowany i skazany w 1960 r. na sześć tygodni więzienia. Komunistyczne władze uznały powieść za publikację szkodliwą dla interesów państwa. W opinii cenzora z Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk:
„Powieść napisana jest dość sugestywnie i na niektóre środowiska naszego społeczeństwa może wywrzeć duży wpływ. Napisana z pozycji wojującego klerykalizmu. Aczkolwiek akcja powieści toczy się w okresie międzywojennym, wszystkie poruszane zagadnienia w chwili obecnej są dla Kościoła nad wyraz aktualne. Rozwinięte w tej książce problemy mają (…) oczywistą i aktualną wymowę polityczną, ostrzem wyraźnie skierowaną przeciwko naszym zasadom etycznym, moralnym i politycznym. I dlatego publikowanie i rozpowszechnianie tej książki jest z punktu widzenia interesów naszego państwa szkodliwe.„
Cóż, zapewne szkodliwe z punktu widzenia komunistycznej PRL (oraz innych, nawet współczesnych państw, wrogich życiu i rodzinie) ale niewątpliwie potrzebne i pożyteczne dla Kościoła i Narodu.
Kim był autor „Kainki”? Urodził się 1 stycznia 1901 r., jako najstarszy z jedenaściorga rodzeństwa. Brał udział w I wojnie światowej, w wojnie z bolszewikami, II wojnie światowej, w Powstaniu Warszawskim. Za ofiarną i bohaterską postawę był wielokrotnie odznaczany.
W PRL był prześladowany i szykanowany za swój konsekwentny sprzeciw wobec proaborcyjnej polityki komunistów. Przez długi czas miał zakaz obejmowania stanowisk kościelnych, a gdy przeszedł na emeryturę, ZUS pozbawił go prawa do otrzymywania świadczeń.
Był jednym z najbardziej znanych obrońców życia poczętego w PRL (obok o. Krzysztofa Kotnisa, paulina i Walentego Majdańskiego). W 1977 r. był współzałożycielem Polskiego Komitetu Obrony Życia i Rodziny. Miał znaczący wpływ na duchową i intelektualną formację członków Straży Pokoleń – powstałej w Warszawie w 1980 r. antyaborcyjnej organizacji skupiającej młodzież inteligencką. Dożył końca PRL, ale nie wierzył w ostateczny upadek komunizmu. Jego zdaniem: „Ten diabelski system nie upadł, ale się przepoczwarzył. (…) Nie umiem sobie wyobrazić Polski bez katolicyzmu i bez Jezusa Chrystusa. Dziś społeczeństwu trudno jest to pojąć. Okrągły Stół obsiedli ludzie, którzy dziś za wszelką cenę chcą zepchnąć religię do kościoła. Zapominają, że Jezus jest Prawdą, Drogą i Życiem. Tylko z Nim można stać się w pełni człowiekiem, w pełni Polakiem.„
Ks. Tworkowski cieszył się zaufaniem prymasów Wyszyńskiego i Glempa, był obrońcą Tradycji katolickiej i krytykiem zmian posoborowych. Zmarł 7 marca 1999 r., przeżywszy 98 lat, w tym blisko 73 lata w kapłaństwie.
„W czasach PRL istnieli wszak ludzie, którym jakże trudno było toczyć boje o wartości, ponieważ ceną na co dzień było uwięzienie, a nawet śmierć” – pisała o nim dr Marta Cywińska.
Warto pamiętać o księdzu Stanisławie i o jego działalności także dzisiaj – w czasach również niełatwych dla obrońców życia.
Źródła:
- St. Tworzynowski, Kainka, Warszawa 1951.
- W. Muszyński, Prześladowany za obronę życia Ks. Stanisław Tworkowski (1901-1999),
(opoka.org.pl, „Nasz Dziennik”, nr 84 (3710), 10.04.2010). - M. Cywińska, Ksiądz Stanisław Tworkowski: w obronie życia i narodu, Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej.
- P. Siergiejczyk, Największa zbrodnia w dziejach ludzkości, w: ”Zawsze Wierni” nr 3/2017
(190). - Materiały ks. S. Tworkowskiego, Archiwum Kurii Archidiecezjalnej w Warszawie