Pan Piotr Wilkin w swoim tekście pt. „Cel nie uświęca środków. Makiawelizm pro-life nie jest ani dobry, ani skuteczny” opublikowanym na stronie klubu Jagiellońskiego krytykuje skuteczne metody walki z mordowaniem dzieci poczętych stosowane m. in. przez Fundację Pro – Prawo do Życia, podczas gdy ani jednym słowem nie skrytykował samej aborcji. Autorowi artykułu samo dzieciobójstwo nie jawi się jako coś strasznego i godnego potępienia. Przedmiotem wielkiej troski pana Wilkina jest niezakłócony komfort podejmowania decyzji (nawet o zabiciu dziecka) i uszanowanie prywatności, (nawet kosztem życia bezbronnych).
We wspomnianym artykule czytamy m. in. :
„(…) Widać tutaj wspomnianą makiaweliczną kalkulację – z jednej strony życie dziecka, z drugiej takie wartości, jak prawo do prywatności, szczerość intencji i wolna wola matki.
Warto to postępowanie skontrastować ze sposobem działania innego stowarzyszenia – Dwie Kreski – które skądinąd w ostatnich miesiącach zdystansowało się od etykiety pro-life. Wolontariusze i wolontariuszki Dwóch Kresek także rozmawiają z kobietami planującymi aborcję, jednak robią to wyłącznie na zasadzie dobrowolności i respektują każdą decyzję. (…)”
Cytat z tekstu autora, który notabene jest zaangażowany w popierający aborcję ruch polityczny Hołowni 2050 wymaga pilnego odniesienia się. Wyobraźmy sobie sytuację, że w jakimś mieszkaniu rodzic maltretuje i morduje 2-3 letnie dzieci. Co robimy? Bawimy się w respektowanie każdej decyzji rodzica, szanujemy jego prywatność i pozwalamy mu okrutnie uśmiercić dzieci ? Czy może z iście makiawelicznym (w odczuciu p. Piotra Wilkina) zacięciem wkraczamy do mieszkania i ratujemy dzieci z opresji? Cóż, jak widać kodeks karny i kodeks wykroczeń to czysty makiawelizm. Ingerowanie w prywatność, nierespektowanie każdej decyzji obywatela. Nawet na podwójnym gazie nie można pojeździć bo już drogówka czyha i ingeruje bez uszanowania prywatności w to, co znajduje się w naszym krwiobiegu. Fascynujący obszar do zgłębiania makiawelizmu w wydaniu służb mundurowych.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że zwolennicy i promotorzy aborcji w żadnym wypadku nie kierują się zasadą dobrowolności i respektowania decyzji oraz prywatności innych. Na grupach dyskusyjnych należących do aborcjonistów masowo namawia się Polki do aborcji za pomocą pigułek poronnych. Proceder ten dotyczy w szczególności kobiet w trudnej sytuacji życiowej, które poddawane są emocjonalne i uczuciowej propagandzie, mającej na celu wywarcie na nich presji aby kupiły tabletki i za ich pomocą przeprowadziły aborcję. „Aborcja jest OK”, „weź pigułkę i problem z głowy” – podpowiadają użytkownicy takich grup. Z lektury licznych dyskusji, jakie mają miejsce w tego typu miejscach w sieci wynika, że mało kto rzeczywiście akceptuje tam „wybór” kobiety do tego, aby aborcji nie dokonywać. Dobrowolności i respektowania prywatności innych nie widać też w publicznej działalności promotorów aborcji. W trakcie tzw. „parad równości”, których politycznym celem jest m. in. legalizacja w Polsce aborcji na życzenie, możemy zobaczyć transparenty z napisem: „Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy! W Twojej szkole, pracy, rodzinie, w Twoim sklepie, szpitalu, autobusie, kościele, urzędzie i w rządzie. Zaakceptuj rzeczywistość.” W ten sposób aborcjonisci otwarcie mówią, że ich celem jest totalne zawłaszczenie przestrzeni publicznej, z której wiele środowisk pro-life na własne życzenie się wycofuje, planując jednocześnie docieranie tylko do tych, którzy wyrażą na to zgodę i ewentualnie przyjdą na spotkanie w zamkniętym gronie lub salce parafialnej w piwnicy kościoła. W ten sposób przekonuje się niemal wyłącznie przekonanych, a całość społeczeństwa wystawia się na aborcyjną propagandę, której dynamiczny rozwój przekłada się na dziesiątki tysięcy aborcji w Polsce, głównie dokonywanych za pomocą nielegalnych pigułek poronnych. Być może w tym wszystkim nie chodzi o to, żeby kogokolwiek przekonać, ale żeby w nieskończoność gonić króliczka, najlepiej za pieniądze pochodzące z państwowych grantów i dotacji.
Autor tekstu na stronie Klubu Jagiellońskiego tak chętnie odwołuje się do katolicyzmu rozumianego jako kult komfortu i świętego spokoju. Otóż, Panie Autorze, sam Pan Jezus spełnia kryteria makiawelicznej postawy, jaką kreśli Pan w swoim tekście. Jego mowa była tak niekomfortowa dla wielu, że został ukarany za to haniebną śmiercią krzyżową… Ba! Nawet naraził tak wielu (i nadal to czyni względem mistyków) na oglądanie Swojej skrajnie bolesnej Męki. A dziś w każdym Kościele i w wielu innych miejscach widzimy Krucyfiksy. Matka Zbawiciela też nie stroni piętnowanej przez pana Piotra Wilkina postawy. Podczas objawień fatimskich pokazała małym dzieciom piekło. A po co? Po to, by wiele dusz ratować od zatracenia w tymże piekle. Sam Pan Bóg i Jego Święci walczą o zbawienie naszych dusz z iście makiawelicznym (w rozumieniu autora artykułu) zapałem. Wolę Niebo z takim Bogiem, niż piekło z w towarzystwie letnich, których sam Bóg wypluwa z ust swoich.