Czy Łukasz Gibała zażąda zakazu aborcji?

Niedawno Radny Miasta Krakowa Łukasz Gibała zwrócił się do Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego o zakazanie antyaborcyjnych manifestacji, podczas których są prezentowane drastyczne zdjęcia „ludzkich płodów”. W ocenie polityka pokazywane przez nas obrazy są drastyczne, wstrząsające i mają "jednoznacznie makabryczny wydźwięk".

Podzielamy opinię pana Gibały, iż zdjęcia ofiar aborcji są drastyczne, wstrząsające i faktycznie mają makabryczny wydźwięk. Nam też trudno jest na nie patrzeć, tym bardziej, że są to autentyczne fotografie bezbronnych dzieci zabitych w okrutny sposób.

Najbardziej przykry i wręcz zdumiewający jest natomiast fakt, iż to nie sama zbrodnia aborcji wywołała tak duże oburzenie u pana Łukasza Gibały, lecz pokazywanie prawdy o niej. Radny Miasta Krakowa nie godzi się na to, aby ludzie „byli narażeni” na oglądanie tak drastycznych obrazów, lecz jednocześnie nie wyraził żadnego sprzeciwu wobec wykonywania zabiegów i procedur, których efekty owe obrazy prezentują.

Makabryczny, bezgłośny dramat maleńkich dzieci rozgrywa się za zamkniętymi drzwiami – ukryty pod enigmatycznymi określeniami „wybór”, „prawa reprodukcyjne”, „mniejsze zło”, „kompromis”, „ustawowa terminacja płodu”, „świadczenie zdrowotne”. Skoro aborcja jest OK to dlaczego jej efekty tak źle wyglądają i budzą takie przerażenie?

Pan Łukasz Gibała chciałby, aby prezydent Krakowa poszedł w ślady włodarzy Wrocławia i Sopotu, którzy rozwiązują legalne zgromadzenia publiczne i ograniczają wolność słowa, zasłaniając się artykułami Kodeksu Wykroczeń. Tymczasem polskie sądy w zadecydowanej większości przypadków umarzają, odmawiają wszczęcia postępowania lub uniewinniają naszych działaczy, nie widząc podstaw do ukarania. Zaskarżyliśmy już działania wrocławskich i sopockich urzędników do sądów i mamy nadzieję, że samowola urzędnicza zostanie ukarana.

Pragniemy przypomnieć, iż w historii mamy przykłady wielu kampanii społecznych wykorzystujących drastyczne obrazy, których celem była walka z niesprawiedliwością i okrucieństwem – na przykład niewolnictwem czy segregacją rasową. Gdyby matka okrutnie zamordowanego w 1955 r. Emmeta Tilla nie pokazała światu zmasakrowanego ciała swojego syna walka o prawa obywatelskie dla czarnoskórych Amerykanów zapewne byłaby dużo mniej skuteczna i trwała znacznie dłużej. W ogólnodostępnym filmie „Emmet Till, śmierć, która zmieniła Amerykę” dowiadujemy się jak wiele trudnych emocji wywoływał widok efektów okrutnej zbrodni na niewinnym nastolatku. Ludzie zostali wyrwani z bezpiecznej strefy komfortu i musieli skonfrontować się z tragiczną i bardzo trudną w odbiorze prawdą. Dało to niespotykany dotąd napęd i determinację do działania.

Zwolennicy krzywdzącej segregacji rasowej nie kryli swego oburzenia tym, że ujawniono i pokazano ludziom tragiczny skutek pozornie niewinnego utartego porządku społecznego. Matka Emmeta była odsądzana od czci i wiary za publiczne demaskowanie zła – wszak widok zmasakrowanego ciała jej syna wywołał negatywne emocje, poruszał sumienia i zakłócał spokój zwolenników segregowania ludzi na lepszych i gorszych. Analogicznie jest w przypadku pokazywania zdjęć ciał ofiar okrutnych zabójstw prenatalnych…

Prowadzona przez nas kampania antyaborcyjna nie jest jedyną współczesną kampanią społeczną, w której wykorzystuje się drastyczne fotografie. Chyba każdy z nas widział odrażające zdjęcia na opakowaniach papierosów, które są publicznie eksponowane. Czy pan Łukasz Gibała wniósł już do stosownych władz o zakazanie tych praktyk? Na to też patrzą dzieci.

À propos dzieci – te już urodzone wydają się być podmiotem troski przeciwników naszej metody walki z aborcją. Radny Gibała niepokoi się tym, że na drastyczne zdjęcia patrzą najmłodsi. Tymczasem wielokrotnie zaobserwowaliśmy, iż na reakcję dziecka najczęściej wpływa zachowanie towarzyszącego mu dorosłego rodzica lub opiekuna. Dorośli (zwłaszcza zwolennicy aborcji) mają nie lada zagwozdkę – jak tu odpowiedzieć na racjonalne i rzeczowe pytanie dziecka „co to jest?” albo „dlaczego to dziecko jest poobijane?”.

Posiadana przez Fundację opinia psychologiczna potwierdza nasze obserwacje i wnioski. W czasie dyskusji o wpływie prezentowanych przez nas treści na dzieci często nasuwa mi się pytanie – czy u naszych oponentów równie wielki niepokój i sprzeciw budzi narażanie dzieci na grafiki i zdjęcia prezentowane podczas Halloween, które często są niemal rodem z horroru?

Na koniec zapytam pana Łukasza Gibałę – Wiem, że jest Pan wrażliwym człowiekiem, czy zatem wniesie Pan o zakazanie makabrycznych praktyk, których efekty pokazują nasze zdjęcia, a które dzieją się również w naszym mieście?

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN