List do przyjaciół: Kolejna ofiara mordu sądowego. „Prawa człowieka” w praktyce

Kolejna rodzina stała się ofiarą barbarzyńskiego systemu prawnego. Sąd w Wielkiej Brytanii skazał 8-miesięczną dziewczynkę Indi Gregory na odłączenie od respiratora, w wyniku czego dziecko umarło. Pomimo wyraźnej woli rodziców, „służba zdrowia” nie pozwoliła na to, aby chora dziewczynka mogła otrzymać szansę leczenia w innym szpitalu za granicą. To kolejny przypadek potwierdzający, że „demokratyczne” kraje Zachodu sprawują de facto totalitarną kontrolę nad życiem obywateli.

Do tego właśnie prowadzi w praktyce aborcyjna i eugeniczna mentalność, która głęboko zakorzeniła się na Zachodzie. Eugenicy stworzyli pojęcie „życia niegodnego życia” dotyczącego ludzi, którzy powinni zostać przymusowo poddani eutanazji lub aborcji. O tym, którzy to mają być ludzie lub kategorie ludzi, decydują urzędnicy. Z podobnymi praktykami mamy do czynienia również w Polsce. Tymczasem każda choroba i każde cierpienie ma sens. Przekonali się o tym bliscy maleńkiej Indi, która choć żyła tylko 8 miesięcy po urodzeniu, to przyniosła ze sobą na świat wiele dobra. Proszę przeczytać.

8-miesięczna Indi Gregory to kolejna ofiara mordu sądowego. Dziewczynka chorowała na rzadką, nieuleczalną chorobę. Lekarze od początku traktowali Indi jako „problem”. Jeszcze przed porodem naciskano na rodziców dziewczynki, aby zabili ją poprzez aborcję. Po urodzeniu Indi przeszła operacje, po czym przebywała pod aparaturą w szpitalu.

Dziewczynce nie dawano szans na przeżycie. Jej rodzice chcieli jednak o nią walczyć. Podjęli decyzję, aby wysłać córeczkę do watykańskiego Szpitala Dzieciątka Jezus, który zajmuje się najbardziej trudnymi przypadkami. Nie zgodziła się na to jednak brytyjska „służba zdrowia”. Tamtejszy sąd zakazał rodzicom transportu Indi do szpitala w Rzymie pomimo faktu, że rząd Włoch przyznał maleńkiej dziewczynce włoskie obywatelstwo, aby mogła być leczona na terenie Włoch.

Wyrokiem brytyjskiego sądu Indi została odłączona od respiratora i umarła. Sąd nie zgodził się również na to, aby ostatnie chwile życia dziewczynka mogła spędzić w domu. Jak powiedzieli rodzice Indi:

„Jesteśmy źli, załamani i upokorzeni. NHS [brytyjski NFZ] i sądy nie tylko pozbawiły ją szans na życie, ale także odebrały jej godność umierania w rodzinnym domu.”

Prawie identyczny los spotkał kilka lat temu 2-letniego chłopczyka Alfiego Evansa. W 2018 roku brytyjski sąd zdecydował o odłączeniu chorego dziecka od aparatury. Również w tym przypadku rząd Włoch przyznał dziecku obywatelstwo i umożliwił leczenie w szpitalu na terenie Rzymu. Włoski samolot był w gotowości do transportu chłopca, ale Brytyjczycy tego zakazali. Warto przypomnieć, że po śmierci chłopca do opinii publicznej przedostała się informacja, iż szpital, w którym Alfie był przetrzymywany, był uwikłany w aferę związaną z pobieraniem organów od pacjentów.

Zarówno w przypadku Indi Gregory jak i Alfiego Evansa argumentacja sądów była kuriozalna. Sędziowie stwierdzili, że przenoszenie chorych nieuleczalnie dzieci do innego szpitala byłoby dla nich „zbyt ryzykowne” (!), w związku z czym zadecydowano o odłączeniu dzieci od aparatury podtrzymującej życie, w wyniku czego umarły.

Stan pacjenta jest ciężki, więc najlepiej go zabić, aby szybciej umarł – tak właśnie można podsumować mentalność brytyjskich sądów i tamtejszej „służby zdrowia”. Na terenie „demokratycznego” i „praworządnego” kraju, jakim określa się Wielka Brytania, obywatel jest de facto własnością państwa, które decyduje o jego życiu. Postawa ta oddaje również stan moralny i mentalny tamtejszych „lekarzy”. Jak trafnie zauważył Dean Gregory, ojciec chorej na rzadką chorobę Indi:

„Jeśli zabijemy wszystkich chorych na tę chorobę, jak lekarze znajdą na nią lekarstwo?”

Nie znajdą, gdyż nie chcą szukać. To nic innego jak praktyczna realizacja idei eugenicznych. Eugenika to wprowadzona w XIX wieku przez kuzyna Karola Darwina teoria, wedle której powinno się selektywnie „hodować” ludzi. Jednostki chore, słabsze i upośledzone powinno się eliminować, aby zachować „czystość” gatunku. Idee eugeniczne najbardziej dynamicznie rozwijały się najpierw w USA, a potem w nazistowskich Niemczech, gdzie stworzono pojęcie „życia niegodnego życia”. Dotyczyło ono ludzi, którzy powinni zostać przymusowo poddani eutanazji lub aborcji. Po II wojnie światowej przestano używać nazwy „eugenika” z powodu skojarzeń z hitlerowskimi praktykami, ale dziedzina ta dalej szybko rozwija się na uniwersytetach i ośrodkach medycznych w całym Zachodzie.

Efekty widzimy m.in. w Wielkiej Brytanii –  pozbawienie kogoś życia jest tam zgodne z prawem i możliwe wbrew woli bliskich oraz kompetentnych instytucji, które chcą podjąć się dalszego leczenia pacjenta. Nikt za to wszystko nie ponosi odpowiedzialności, bo na śmierć skazał sąd. Dzieci takie jak Indi i Alfie musiały umrzeć, bo takie jest prawo.

Przypomina to scenę z Ewangelii, gdy Piłat powiedział, że nie znajduje winy w Panu Jezusie, na co Żydzi odpowiedzieli mu:

„My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć.”

Śmierć Pana Jezusa miała kluczowe znaczenie dla całej ludzkości – otworzyła ludziom bramy zbawienia. Nie dla wszystkich było to jednak zrozumiałe i oczywiste. Wielu nie rozpoznało Mesjasza i nie uwierzyło mu, mimo licznych cudów, które czynił. Nawet apostołowie nie rozumieli na początku co i dlaczego się wydarzyło. Przypomina nam to, że każde cierpienie ma głęboki sens, nawet jeśli my go nie dostrzegamy. Prześladowania i niegodziwość, jakie spotkały Indi Gregory, pozwoliły zrozumieć sens cierpienia rodzicom dziewczynki. Jak powiedział Dean Gregory, ojciec Indi:

„Moja córka została uśmiercona przez diaboliczny system.”

Zetknięcie z urzędniczym okrucieństwem spowodowało jego przemianę. Dean Gregory był niewierzący. Po tym, jak zderzył się z bezdusznym systemem i doświadczył dobra od licznych ludzi, którzy wspierali jego rodzinę (m.in. watykańskiego szpitala i chrześcijańskich prawników reprezentujących go w sądzie), podjął decyzję:

„Nie jestem osobą wierzącą i nie jestem ochrzczony. Ale kiedy byłem w sądzie, czułem się, jakby wciągano mnie do piekła. Pomyślałem, że skoro istnieje piekło, to i niebo musi istnieć. To było tak, jakby diabeł tam był. Pomyślałem, że skoro istnieje diabeł, to musi istnieć Bóg. Chrześcijańska wolontariuszka codziennie odwiedzała oddział intensywnej terapii i opowiadała mi, że chrzest chroni i otwiera drzwi do nieba. Widziałem, jak wygląda piekło i chcę, żeby Indi poszła do nieba. Właściwie zdecydowałem, że ja i moja córka też powinniśmy przyjąć chrzest.”

Na krótko przed sądowym morderstwem maleńka Indi została ochrzczona. Teraz własny chrzest planuje jej ojciec. Poznał Boga przez doświadczenie dobra i miłości oraz kontakt z diabolicznym systemem, który mami, zwodzi i oszukuje kolejne osoby na całym świecie, nazywając morderstwa i zbrodnie „prawami człowieka”.

Niedawno prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział, że już wkrótce do konstytucji Francji zostanie wpisane „prawo” do aborcji. „Swoboda kobiet w zakresie aborcji będzie nieodwołalna” – podkreślił Macron. W praktyce oznacza to, że kolejne kobiety zostaną do aborcji zachęcone lub przymuszone poprzez system, urzędników i media. W tym samym czasie swobodą nie mogą cieszyć się we Francji organizacje pro-life. W 2017 uchwalono ustawę, na mocy której we Francji zakazane przez prawo jest rozpowszechnianie treści, które mogłyby odwieść kobietę w ciąży od zamiaru aborcji. Kary za złamanie tego zakazu to do 30 000 euro grzywny i do 2 lat więzienia.

Tak zwane „prawo” do „swobodnej” aborcji i eutanazji czy „dobrowolnego” samobójstwa w praktyce niemal zawsze oznacza równoległy zakaz ostrzegania przed konsekwencjami odbierania życia sobie i innym.

Propaganda cywilizacji śmierci utrzymuje na przykład, że kobieta ma „prawo swobodnego wyboru” w kwestii aborcji. Tylko jaki to „wybór”, kiedy wszystkie największe media i instytucje agresywnie promują aborcję, a za mówienie o skutkach aborcji grozi więzienie? Gdy mentalność aborcyjna i eugeniczna się zakorzeni, a mordowanie innych zostanie określone prawnie jako „prawo człowieka”, zostaną podjęte kolejne kroki – rozpocznie się przymusowa eliminacja ludzi przeznaczonych przez państwo do likwidacji.

Takimi ludźmi są w pierwszej kolejności osoby chore lub podejrzewane o chorobę. W 2016 roku w warszawskim Szpitalu św. Rodziny próbowano wykonać aborcję na 6-miesięcznym Wiktorku, u którego podejrzewano Zespół Downa. Chłopiec urodził się żywy w trakcie aborcji i został odłożony na półkę. Nikt nie udzielił mu żadnej pomocy. Zanim umarł, przez godzinę przeraźliwie płakał. Świadkowie mówią, że tego krzyku nie zapomną do końca życia. To wszystko odbyło się zgodnie z ówczesnym prawem. O losie chłopca zdecydowało szpitalne „konsylium ekspertów”. Nieprawidłowości nie dopatrzyli się krajowi konsultanci ginekologii, położnictwa i neonatologii. Dopełniono wszystkich obowiązujących procedur.

Dzisiaj, ze względu na wadliwe i dziurawe prawo, aborcji na dzieciach, w tym podejrzanych o choroby i zespół Downa, dokonuje się masowo w polskich szpitalach. W sprawie aborcji politycy największych ugrupowań parlamentarnych chcą iść dokładnie w tym samym kierunku, w którym już dawno poszły kraje Zachodu. Różnica między nimi jest tylko taka, że jedni chcą, aby zmiany były przeprowadzane szybko, a drudzy powoli.

Musimy działać, aby nie dopuścić do tego, żeby umysły i sumienia kolejnych Polaków zostały zakażone mentalnością aborcyjną i eugeniczną. W całym kraju organizujemy niezależne akcje informacyjne, w ramach których docieramy do społeczeństwa z prawdą o aborcji i skutkach tego procederu. Jedną z takich akcji jest kampania billboardowa, którą prowadzimy z wykorzystaniem dobrych miejsc reklamowych przy ruchliwych trasach. Wśród nich jest wielki billboard przy trasie S5, który możecie Państwo zobaczyć na powyższym zdjęciu. Takich wielkoformatowych plakatów mamy w Polsce kilkanaście.

Proszę, abyście wsparli Państwo tę kampanię billboardową oraz umożliwili nam powieszenie kolejnych plakatów, a także naprawdę billboardów zniszczonych przez aktywistów aborcyjnych. W najbliższym czasie potrzebujemy na ten cel ok. 14 000 zł.

Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby wesprzeć przedłużenie kampanii billboardowej oraz powieszenie nowych plakatów, za pomocą których dotrzemy do tysięcy Polaków z ostrzeżeniem przed konsekwencjami aborcji.

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

Jak zauważyła Matka Teresa z Kalkuty: „Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?” Przyzwolenie na aborcje niesie ze sobą o wiele dalsze konsekwencje, niż masowe mordy na nienarodzonych dzieciach. Oznacza również przyzwolenie na eliminację wszystkich „zbędnych” i „niepotrzebnych” ludzi.

Musimy walczyć, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się mentalności aborcyjnej w Polsce. Proszę Państwa o wsparcie naszych kampanii, których celem jest dotarcie do społeczeństwa z ostrzeżeniem.

Serdecznie Państwa pozdrawiam,

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN