W wywiadzie dla irlandzkiego tygodnika The Irish Catholic kardynał Raymond Burke powiedział, że obecnie w amerykańskim kongresie jest około 80-100 katolików, którzy wspierają ustawodawstwo niezgodne z prawem naturalnym, legalizują aborcję i redefiniują małżeństwo.
Ciekawą rzeczą byłoby zbadanie, ilu takich „katolików” jest w polskim Sejmie. Mimo, że nikt takich badań raczej nie prowadził, wystarczy przejrzeć wyniki głosowania w tzw. sprawach światopoglądowych, by zobaczyć, ilu zdeklarowanych katolików naprawdę żyje swoją wiarą i wciela ją w życie, także podczas sejmowych głosowań. Wyniki raczej nie napawają optymizmem.
Prezydent Komorowski uczestniczy w wielu wydarzeniach o charakterze religijnym, często publicznie przyjmuje sakrament Eucharystii, a jednocześnie opowiada się za tzw. kompromisem aborcyjnym, czyli najprościej mówiąc, za zabijaniem dzieci. Marszałek Kopacz również mieni się katoliczką, a jednak dołożyła wszelkich starań, by doprowadzić do zabójstwa dziecka 14-letniej Agaty z Lublina.
Kiedy przed październikowym głosowaniem w sprawie projektu antyaborcyjnego zadzwoniłam do posła Stanisława Żmijana, pytając, jak zamierza głosować, odpowiedział, że jest katolikiem i zagłosuje w zgodzie z własnym sumieniem. Po czym zagłosował za tym, by zabijanie chorych dzieci mogło nadal być w Polsce legalne…
Niestety, przykłady takiej rozbieżności pomiędzy deklaracją a czynami można mnożyć. Łatwo mówić, jak wielkie znaczenie ma wiara katolicka, trudniej jak widać wcielić Boże przykazania w życie. Czemu tak się dzieje? Czy chodzi o to, by nie narazić się środowiskom, które podeptały Boże prawo? Czy dla kariery politycznej i kilku lat popularności można poświęcić to, co najważniejsze?
Właśnie teraz jest dobry moment na to, by odezwał się głos pasterzy Kościoła. W końcu to oni mają szczególny obowiązek wypełniania uczynków miłosierdzia względem duszy: 1. Grzesznych upominać, 2. Nieumiejętnych pouczać.
W przeciągu najbliższych trzech miesięcy odbędzie się głosowanie nad obywatelskim projektem ustawy chroniącej życie dzieci chorych i podejrzanych o chorobę. Gdyby wszyscy parlamentarzyści, którzy deklarują przynależność do Kościoła Katolickiego, zagłosowali za tym projektem, bez problemu przeszedłby on w Sejmie. Pojawia się jednak pytanie, czy aby na pewno sumienia polskich posłów są dobrze uformowane. Czy będą w stanie rzeczywiście wcielić w życie to, co w sposób naturalny wynika z wiary katolickiej? Bo mówienie o katolicyzmie, a jednocześnie zostawianie go przed salą sejmową wyraźnie sugeruje problemy z przejrzystością sumienia. Czas pokaże w jakim stanie są sumienia katolickich posłów.
{flike}