W zeszłym tygodniu po raz kolejny przeszły przez Polskę czarne marsze zwolenników aborcji. Nieśli oni ze sobą hasła i śmieszne, i straszne, a przy tym wszystkie kłamliwe. Podczas przeglądania relacji zdjęciowych w mediach momentami wręcz brakowało słów dla niektórych transparentów i ich poziomu absurdu.
Niektóre z napisów przerażały swoją głupotą: „zakaz aborcji zabija”, „aborcja w obronie życia”, „najpierw godność, potem płodność”. Pokazuje to, że zwolennicy aborcji nie tylko kłamią, ale są też na bakier z jakimikolwiek zasadami logiki. Inne hasła z kolei dobrze oddawały charakter manifestacji i jej uczestników: „jeszcze krok i zacznę gryźć”, „mniej księży więcej książek”, oraz „mam gender i nie zawaham się go użyć”.
Co dziwne, na marszach proaborcyjnych można spotkać się nawet z pro-liferskimi (w pewnym sensie) tekstami: „lewaka wam urodzę”, albo „syna wychowam na feministę”. Nie jesteśmy pewni, czy synowie będą z tego powodu zachwyceni, ale to z pewnością lepsze niż aborcja. Jednak istnieje ryzyko, że skończą podobnie jak pewien pan trzymający transparent „ręce precz od mojej macicy”.
Szczególnie interesujące było hasło „nie twoje nie ruszaj”. Było wymierzone w obrońców życia, ale równie dobrze można je odczytać odwrotnie i skierować do aborcjonistów.
Jednak tak naprawdę czego można oczekiwać od uczestników protestu, kiedy ich liderzy mówią: „idę walczyć o życie swoje i godne życie swoich dzieci” (Joanna Scheuring – Wielgus), a jedna z czołowych feministek krzyczy do polityków: „Nie będziemy kicać jak zajączki, to wy tak kicacie!”.
[author] [author_image timthumb=’on’]https://proprawodozycia.pl/wp-content/uploads/2016/11/jan-both.png[/author_image] [author_info]Jan Both – wolontariusz Fundacji Pro – Prawo do Życia, komórka Wrocław[/author_info] [/author]