Dobrze byłoby, aby PiS i jego prezes rzeczywiście bronili chrześcijańskiego porządku moralnego. Niestety jest inaczej. Jarosław Kaczyński i jego brat zaciekle bronili „kompromisu aborcyjnego”, który przewidywał licencję na zabijanie dzieci podejrzanych o chorobę i wadę genetyczną, a kiedy Trybunał Konstytucyjny wykluczył tę przesłankę, pisowscy urzędnicy podjęli działania aby obejść zakaz aborcji eugenicznej, posługując się rzekomym zagrożeniem zdrowia psychicznego matki. Minister Niedzielski i powołany przez niego zespół faktycznie zajęli się wprowadzeniem w Polsce aborcji na życzenie.
W rzeczywistości aborcja na życzenie już w Polsce funkcjonuje, a Jarosław Kaczyński jest tego świadom. W wywiadzie radiowym powiedział, że aborcja jest dostępna „nieomalże na każdym rogu i nikt tego nie zwalcza”. Dziesiątki tysięcy polskich dzieci są każdego roku mordowane, wicepremier Kaczyński ma tego świadomość, ale nic nie robi aby powstrzymać mordy aborcyjne.
Ostatnie i wcześniejsze działania prezesa Kaczyńskiego są w oczywisty sposób sprzeczne z nauczaniem Jana Pawła II, ale kreowanie się na obrońcę Kościoła i autorytetu JP2 jest korzystne ze względów wyborczych. Korzystne dla Jarosława Kaczyńskiego, ale szkodliwe dla Kościoła Katolickiego. Bowiem obłudnicy, którzy stroją się w szaty obrońców Kościoła, aby wykorzystać Go dla swoich celów są dla Kościoła wielkim zagrożeniem.
Obłudnicy, którzy mają usta pełne frazesów, a jednocześnie tolerują zabijanie bezbronnych są nie mniejszym zagrożeniem dla Polski niż ci, którzy jawnie domagają się mordowania dzieci poczętych. Jan Paweł II mówił: „Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości”. Polska „elita” polityczna nie ma nic przeciwko zabijaniu polskich dzieci…