Ze względu na nadzwyczajną sytuację czas wystąpienia wnioskodawcy został ograniczony do 5 minut. Praca tysięcy wolontariuszy przez 3 miesiące, ponad 300 000 podpisów, zdaniem Prezydium Sejmu zasługuje na 5 minut uwagi posłów!
Prowadzący obrady obojętnie przyjmowali postulaty przedłużenia czasu wypowiedzi, trzeba więc było się do nich dostosować. Istotą projektu jest wprowadzenie kar za publiczne propagowanie obcowania płciowego małoletnich.
Przypomnijmy, że Standardy edukacji seksualnej w Europie, promowane przez WHO, przedstawiają dzieciom (już od niemowlęctwa) seks jako coś atrakcyjnego, co wymaga tylko właściwych zabezpieczeń przed ciążą i powinno być dobrowolne. Dokument zachęca też do eksperymentowania ze swoją seksualnością.
Posłanki Lewicy i KO z furią rzuciły się na projekt, zarzucając mu wprowadzenie zakazu jakichkolwiek rozmów o seksie z dziećmi, penalizowanie terapii psychologicznej, a także homofobię. Wychwalały przy tym „nowoczesną” (czyli zgodną z wytycznymi WHO) edukację seksualną na Zachodzie. Nie zabrakło również wyzwisk pod adresem osób mających inne zdanie.
Tymczasem skutki edukacji seksualnej na Zachodzie uwidaczniają się w statystykach: epidemia chorób wenerycznych, masowe aborcje wśród nastolatek, lawinowy wzrost problemów z tożsamością płciową wśród dzieci. Mówienie o faktach nie zrobiło wrażenia na feministkach, zgodnie z zasadą „Jeśli fakty przeczą mojej teorii, tym gorzej dla faktów”.
Posłanka Scheuring-Wielgus uznała poddanie pod obrady Sejmu obywatelskiego projektu chroniącego dzieci przed pedofilią i deprawacją „draństwem” mówiąc: Jakim trzeba być podłym człowiekiem, aby teraz, gdy Polki i Polacy zmagają się z szalejącą w kraju zarazą, wyciągać z szuflady projekty łamiące prawa człowieka. Jakim trzeba być draniem, aby grać tym wszystkim, właśnie teraz? Jakim trzeba być draniem i podłym człowiekiem?! Panie Kaczyński i Pani Witek?
Projekt został życzliwie przyjęty przez PiS i Konfederację, z potrzebą wprowadzenia zmian prawnych w tym zakresie zgodził się również przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości.
Uważający się za konserwatystę Władysław Kosiniak-Kamysz zagłosował za odrzuceniem projektu. Jak widać również po innych jego głosowaniach, poziom jego zakłamania i hipokryzji rośnie z każdym dniem. Wybory już niedługo.
Projekt uzyskał poparcie 246 posłów, którzy poparli skierowanie go komisji nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach, podczas gdy 199 domagało się wyrzucenia go do kosza.
Miejmy nadzieję, że komisja podejmie prace nad projektem, a nie stanie się dla niego „zamrażarką”.