Handlarze środków aborcyjnych wykorzystują polskie nastolatki

Przemysł aborcyjny żeruje na młodych dziewczynach, nawet 13-14 letnich, którym sprzedają tabletki „dzień po” i aborcję. Zdarza się, że ich rodzice nic nie wiedzą. W Polsce promocją tabletek poronnych wśród nastolatek zajmują się organizacje feministyczne.

Na stronie Federy (federacja na rzecz kobiet i planowania rodziny), czyli skrajnie proaborcyjnej organizacji, można przeczytać taki wpis: „ Aborcja farmakologiczna to bezpieczna i nieinwazyjna metoda przerywania ciąży także w wieku nastoletnim”. Młode dziewczyny zachęcone takimi kłamliwymi opisami nieraz rzeczywiście decydują się zamówić pigułki od przestępców aborcyjnych. Skutki ich „wyboru” możemy zobaczyć w relacjach, które potem piszą w internecie. Wynotowaliśmy kilka z nich:

Wyjęłam to z siebie palcami i się popłakałam. Wiedziałam już, że tabletki rozerwały płód na części, które wylatywały ze mnie. (…) Zapewne wyrzuty sumienia kiedyś wrócą” – relacjonuje 17-letnia Daria.

Miałam 18 lat, rodzice wiedzieli o ciąży. Do dziś myślą, że poroniłam samoistnie” – napisała Paula.

Zastanawiam się, czy jestem teraz zwykłym mordercą. Byłam w 10 tygodniu. Aborcję przeprowadziłam sama. (…) Wypadł zarodek, który już bardzo przypominał człowieka. Wszystko spuściłam w toalecie.” – relacjonuje kolejna dziewczyna. Jako powody aborcji podała: „szkoła/edukacja; wiek”

Tak właśnie wygląda „bezinwazyjna i bezpieczna metoda przerywania ciąży”, którą promują feministki. To w rzeczywistości makabryczne zabójstwo dziecka przed urodzeniem.

Seksedukacja metodą na sprzedaż aborcji

Skuteczną metodą sprzedaży nastolatkom aborcji jest tzw. edukacja seksualna. Przyznają to ci, którzy sami ją organizowali. Była szefowa ośrodka aborcyjnego w Teksasie Carol Everett dokładnie opisuje model działania aborterów i deprawatorów.

Naszym celem biznesowym było sprzedanie 3–5 aborcji każdej dziewczynie w wieku 13–18 lat, ponieważ w przemyśle aborcyjnym wszyscy opierają się na prostym systemie prowizyjnym. Każda klientka zwiększała moją zamożność.

Aby sprzedawać aborcję, najpierw trzeba stworzyć odpowiedni rynek. To znaczy, że trzeba przekonać dzieci i młodzież, na jak najwcześniejszym możliwym etapie, do patrzenia na seksualność w całkowicie odmienny sposób niż poprzednie pokolenia. Zaczynaliśmy już w przedszkolach. Kazaliśmy siadać dzieciom w kółeczku i pytaliśmy po kolei: jak rodzice nazywają wasze intymne części ciała?

W trzeciej klasie dzieci oglądają ilustracje stosunków płciowych, w czwartej klasie zachęca się je do masturbacji – w pojedynkę albo w grupach. Wreszcie w piątej i szóstej klasie udostępnia się im pigułki. Naturalny dla nastolatków brak regularności w ich zażywaniu sprawia, że dziewczynki zachodzą w niechciane ciążę i stają się klientkami klinik aborcyjnych.” – opowiada Carol Everett.

Opis byłej aborcjonistki niemal dokładnie pokrywa się z programami seksedukacji wprowadzanymi od wielu lat w zachodniej Europie i forsowanymi również w Polsce. Rodzice muszą zdawać sobie z tego sprawę, jaki jest rzeczywisty cel tej deprawacji.

Źródła:
https://stronazycia.pl/…smiercia/
https://naszdziennik.pl/swiat/…aborcje.html

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN