De facto uznaje się więc dzieciobójstwo za jakieś prawo, a nie za okrutne przestępstwo.
Jak do tego doszło? Przez lata wmawiało się opinii publicznej, że aborcja to jakieś prawo do własnego ciała, wyrażanego poprzez zabicie dziecka. Nic więc dziwnego, że po dłuższym czasie zabicie dziecka kojarzyło się z jakimś „prawem”. Teraz po prostu znajduje to wyraz w prawie stanowionym.
Aborcja nigdy nie jest jakimś mniejszym złem czy prywatną sprawą. Zawsze jest odebraniem komuś życia i osłabieniem wrażliwości na drugiego człowieka. Gdy ma to miejsce na szeroką skalę, całe społeczeństwo staje się coraz bardziej barbarzyńskie i nieludzkie. Pamiętajmy więc, że walka z aborcją skończy się wtedy, gdy dla wszystkich będzie czymś nie do pomyślenia.