Zobacz: Wyborcza chce zakazać naszych wystaw bo…
Coraz częściej Gazeta swoimi poglądami naraża się na śmieszność. Tak było choćby w przypadku, gdy dziennikarz Michał Rolecki na łamach Wyborczej martwił się, że być może już niedługo będzie można zabijać nienarodzonych zagrożonych w przyszłości homoseksualizmem.
Zobacz: Wyborcza zaniepokojona możliwością zabijania dzieci…
Tymczasem kilka dni temu Gazeta znów zaliczyła wpadkę, pisząc o Marszu dla Życia i Rodziny w Szczecinie. Nie mogąc znaleźć niczego, co można by w tym wydarzeniu skrytykować, Andrzej Kraśnicki napisał: „Organizatorzy od lat mówią, że szczeciński „Marsz dla Życia” to największe w Polsce wydarzenie pro-life, gromadzące „kilkanaście tysięcy ludzi”. Według informacji szczecińskiej policji w tegorocznym wydarzeniu wzięło udział około 18 tys. osób. Według naszych szacunków – dokonanych na podstawie zdjęć wykonanych z kładki nad ul. Wyszyńskiego – uczestników było o wiele mniej, poniżej dwóch tysięcy (1500-1800 osób). Ale pochód był bardzo rozciągnięty, m.in. przez to, że ludzie nieśli gigantyczne flagi.”
Nie od dziś wiadomo, że Gazeta Wyborcza lubi szacować liczebność pikiet i marszy według swojego przelicznika, a ich statystyki różnią się od policyjnych. Rozbawienie jednak budzi fakt, iż nawet w opis marszu, do którego w żaden sposób nie można było się przyczepić, autor (lub redaktor prowadzący) na siłę musiał wpleść naciągany wątek frekwencji. Inaczej artykuł brzmiałby przecież zbyt pozytywnie.