Dr Bawer Aondo-Akaa: aborcja to początek – od tego dopiero zaczyna się mordowanie

Czy śmierć starszych ludzi na koronawirusa ma związek z eutanazją i aborcją? A może nawet ze zbrodniami nazistów z II Wojny Światowej? Zaskakujących odpowiedzi na te pytania udziela działacz fundacji Pro-Prawo do Życia dr Bawer Aondo-Akaa.

J.B.: W Hiszpanii i Kanadzie było w tym roku głośno o ucieczkach personelu z domów opieki w związku z koronawirusem. Później wojsko znajdowało tam martwych pensjonariuszy. Kilka miesięcy wcześniej dokładnie te same państwa chciały poszerzyć dostęp do eutanazji. Czy widzi Pan związek pomiędzy tymi zdarzeniami?

Zdecydowanie tak. Jest to konsekwencja eugenicznego myślenia, które już na dobre zakorzeniło się w tych krajach. To swojego rodzaju hedonizm połączony z utylitaryzmem (myślenie, wg. którego to, co jest użyteczne, jest też dobre – red.) Wobec tego młodsi egoistycznie myślą, że dlaczego mieliby się poświęcać.

W Polsce też zdarzały się zachorowania w domach opieki, ale do takich patologii, jak w tych hiszpańskich na szczęście nie dochodziło. Po pierwsze nie ma u nas tylu opuszczonych seniorów, a po drugie również spora w tym zasługa wolontariuszy i również osób duchownych. Na przykład siostry i bracia z zakonu dominikańskiego zastąpili w Bochni część personelu, który zachorował. Środowiska neobolszewickie od lat walczą z Kościołem, a moim zdaniem najbardziej z zakonami kontemplacyjnymi.

Wracając do sytuacji na zachodzie – ogromny wpływ na takie postępowanie wobec starszych w tych państwach ma również pozwolenie na haniebne zabijanie dzieci w łonach matek.

J.B.:Dlaczego ma to związek z aborcją?

Skoro pozwolono na mordowanie nienarodzonych dzieci, to dalej w konsekwencji tego pomyślano, że dlaczego nie można w takim razie zabijać starszych. Podobnie jak w przypadku aborcji eugenicznej, również tu ludzie stawiają się w roli Pana Boga i arbitralnie oceniają, kto wg nich będzie cierpiał, a kto nie, a wobec tego, kto lepiej, aby umarł. Zaczyna się od „pomocy” samobójcom, a kończy na przymusie.

J.B.: To przypomina praktyki z czasów II wojny światowej…

Zgadza się. Niedawno głośno było o sprawie Holenderki cierpiącej na Alzheimera, którą zabito wbrew jej woli. Sąd uznał, że lekarze mieli do tego prawo. Zabijanie za pomocą aborcji i eutanazji będzie się poszerzało. W 2014 roku król Belgii podpisał haniebny dokument pozwalający na aborcję postnatalną – czyli już po urodzeniu dziecka i tzw. dziecięcą eutanazję. Widzę bardzo duże podobieństwo obecnej eugeniki np. z niemiecką akcją T4.

Wydaje się, że w Polsce sytuacja jest lepsza, ale tu też wiele ludzi dało sobie wmówić, że zabijanie jest dobre. Niedawno na wolontariuszkę fundacji Pro-Prawo do Życia spadła ogromna fala hejtu za to, że uratowała dziecko przed aborcją. Jak to możliwe?

Zuzanna uratowała nie tylko to dziecko, ale także macierzyństwo i ojcostwo jego rodziców. Właśnie za to spotkała ją olbrzymia fala hejtu. Jednak w rzeczywistości ci hejterzy, jak i ludzie domagający się legalizacji aborcji, należą w Polsce do mniejszości. Musimy o tym pamiętać. Edmund Burke mówił, że do triumfu zła wystarczy, aby większość nic nie robiła. Uważam, że w tym kontekście osoby o poglądach pro-life powinny się zapytać, czy są wystarczająco aktywne.

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN