Dla Konstantego Radziwiłła śmierć 3 nienarodzonych dzieci dziennie to … sukces?

Przed tegorocznymi wyborami członkowie PiS najchętniej uciekliby od tematu aborcji. Ponieważ jednak dziennikarze o niego pytają, politycy próbują wykonywać różne logiczne salta, aby pokazać, że są partią pro-life i jednocześnie nie zniechęcić bardziej lewicowych osób do głosowania na nich. Szczególny popis takiej akrobacji myślowej dał niedawno Konstanty Radziwiłł, były minister zdrowia, a obecnie kandydat PiS do Europarlamentu.

„Zadanie śmierci dzieciom nienarodzonym jest złem. Nie ulegam jednak iluzji, że wprowadzenie zakazu aborcji spowoduje odstąpienie od niej. Dziś legalna aborcja jest już ułamkiem problemu, do czego przyczyniły się także działania rządu PiS.” – powiedział w wywiadzie dla „Super Expressu”.

Konstanty Radziwiłł twierdzi, że dzięki działaniom rządu PiS legalne aborcje to już „ułamek problemu”. Problem w tym, że kiedy porównamy statystyki dot. aborcji za rządów PO i obecnych, to zobaczymy coś dokładnie odwrotnego. Liczba aborcji wzrosła! (Link do statystyk pod tekstem.)

Tak samo absurdalne jest stwierdzenie: „zadanie śmierci dzieciom nienarodzonym jest złem. Nie ulegam jednak iluzji, że wprowadzenie zakazu aborcji spowoduje odstąpienie od niej.”. Równie dobrze można powiedzieć: „Wymuszanie współżycia przemocą jest złem. Nie ulegam jednak iluzji, że wprowadzenie zakazu gwałtów spowoduje odstąpienie od nich.”

Według logiki byłego ministra zdrowia nie powinno się penalizować w takim razie żadnych przestępstw, ponieważ one i tak będą w dalszym ciągu występować

W dalszej części wypowiedzi Konstanty Radziwiłł mówi, że rząd nie wycofał się w sprawie aborcji, ale działa innymi metodami, nastawiając się na stronę pozytywną (!).

Podsumujmy: kiedy za rządów Platformy Obywatelskiej ginęło rocznie 700- 900 nienarodzonych dzieci, to przedstawiciele PiS bili na alarm i opowiadali się za zakazem aborcji. Kiedy po prawie 4 latach ich rządów zabija się ponad 1000 dzieci w łonach matek rocznie, to były minister zdrowia, a obecnie kandydat do Europarlamentu tej partii uznaje to za ułamek problemu i efekt „pozytywnej polityki rządu”.

Czy wybory i posada europarlamentarzysty naprawdę są warte mówienia aż takich bzdur?

Źródła: https://bip.kprm.gov.pl/…2019.html
https://www.se.pl/wiadomosci/…-UNVj.html

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN