Czy PiS przegrał wybory przez aborcję?

Wkrótce po ogłoszeniu wyników wyborów pojawiły się próby wyjaśnienia porażki PiS. Swoją koncepcję przedstawił urzędujący jeszcze minister Jacek Sasin. Otóż za słaby wynik PiS odpowiada… Trybunał Konstytucyjny. Niedawnemu wicepremierowi nie przychodzi do głowy, że powodem przegranej mogły być jakiekolwiek błędy jego i jego kolegów.

To przecież niemożliwe, aby partia pod wodzą nieomylnego prezesa, popełniała jakiekolwiek błędy. Powody zła, jakim jest utrata władzy przez jedynie słuszną partię, mogą być tylko na zewnątrz.

PiS-owski dygnitarz nie przypuszcza, że powodem przegranej mogło być sparaliżowanie służby zdrowia podczas COVID, które zaowocowało setkami tysięcy nadmiarowych zgonów. Nie widzi bezczelnej arogancji i traktowania ludzi jak półgłówków przez propagandystów PiS-owskich. Wielkie bilbordy miesiącami informowały nas, ile to pieniędzy załatwił w Unii Europejskiej premier Morawiecki, zrzekając się suwerenności. Pieniądze wprawdzie nie doszły, ale suwerenność premier oddał skutecznie.

Inna kampania propagandowa, sygnowana przez ówczesnego wicepremiera Sasina, winą za inflację obarczała Putina, ale spadek inflacji zawdzięczaliśmy PiS-owi. Geniuszowi gospodarczemu Sasinowi nie przychodzi do głowy, że przyczyną upadku PiS mogłyby być setki tysięcy firm zamkniętych pod jego troskliwą opieką. Rozbrajanie armii, połączone z wojenną tromtadracją, obrażanie żołnierzy przez polityków, nie przysporzyło PiS-owi zwolenników. Takich drobiazgów były wicepremier nie zauważa.

A jaki wpływa miała kwestia aborcji na frustrujący dla PiS wynik wyborów? Jacek Sasin zauważa niezwykle wysoką frekwencję wyborczą i przypisuje ją wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego sprzed trzech prawie lat. Byłoby to rzeczywiście niezwykłe zdarzenie, gdyby działanie instytucji nie startującej w wyborach miało po trzech latach decydujący wpływ na ich wynik. Oczywiście media masowe wyrok Trybunału nieustannie przypominały, ale temat aborcji w wypowiedziach partyjnych pojawiał się raczej przed rozpoczęciem kampanii, a pod jej koniec nawet Donald Tusk go unikał. „Czarny koń” ostatnich wyborów, Trzecia Droga kwestii aborcji nie wciągała na sztandary.

Poseł Sasin zauważył oczywiście rekordową frekwencję wyborczą, ale trudno ją przypisać wydarzeniu sprzed trzech lat. Kampania wyborcza ze strony dwóch głównych ugrupowań i sprzyjających im mediów była niezwykle agresywna i można ją streścić słowami: „Jeśli tamci wygrają, czekają nas prześladowania”. Wygląda na to, że publiczność kupiła ten przekaz i to było powodem wysokiej frekwencji. Jacek Sasin nie zwrócił uwagi, że frekwencja wyborcza w bastionach PiS (wschód Polski, świętokrzyskie) była o prawie 10% niższa niż w bastionach PO (mazowieckie, pomorskie). Gdyby zauważył, może zadałby sobie pytanie, dlaczego tak się stało? Wydaje się, że w okręgach wyborczych, gdzie wiara katolicka jest żywa, mobilizacja na rzecz PiS była mniejsza niż gdzie indziej.

Dlaczego tak się stało?

A może rzeczywiście chodziło o aborcję? Począwszy od roku 2016 PiS odrzucał albo sabotował wszystkie inicjatywy pro-life. W 2016 partia Jarosława Kaczyńskiego przyczyniła się do odrzucenia inicjatywy obywatelskiej „Stop aborcji”. W 2017 roku wysłała do zamrażarki projekt „Zatrzymaj aborcję”. W 2021 Sejm odrzucił projekt wprowadzający do kodeksu karnego ochronę życia dzieci poczętych na ogólnych zasadach. Przeciw odrzuceniu głosowało tylko 40 posłów PiS. W marcu 2023 roku Sejm, wieloma głosami posłów PiS odrzucił ustawę „Aborcja to zabójstwo”. W trakcie kampanii wyborczej 2023 roku, pisowski Minister Zdrowia, Adam Niedzielski, powołał zespół, którego celem było i jest ominięcie konstytucyjnego zakazu aborcji eugenicznej. Przesłanką aborcyjną ma być zagrożenie zdrowia psychicznego matki. Prezes Kaczyński i premier Morawiecki poparli tę inicjatywę. Jej realizacja oznacza faktycznie wprowadzenie aborcji na życzenie, podobnie do sytuacji w Hiszpanii, gdzie z powodu rzekomego zagrożenia zdrowia psychicznego wykonywano 100 000 aborcji rocznie.

PiS wygrał wybory w 2005 roku, kiedy obiecywał odnowę moralną. Przegrał w 2007 roku, kiedy na skutek intryg braci Kaczyńskich Sejm odrzucił rozszerzenie konstytucyjnej ochrony życia dzieci poczętych. Wygrał wybory w 2015 i 2019 kiedy w kampanii bronił prawa do życia i zasad moralnych.

Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule brzmi: tak, PiS przegrał przez aborcję. Jego twardy elektorat zorientował się, że PiS jest partią proaborcyjną i stracił motywację aby partię tę popierać.

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN